To było dobre pytanie. Zamyśliłem się dłuższy moment. Jeśli Marry będzie
każdego za nas teleportować na bezpieczna odległość to prawdopodobnie
padnie z sił, co skutkuje rozbiciem się lodowej kopuły. Nie możemy
również wydrążyć własnego wyjścia, bo to także wywoła hałas. Co robić,
co robić?
-Ashita – zacząłem z nadzieją w głosie. – Jak dałaś sobie radę z tamtą smoczycą?
Waderę nagle olśniło. Skoczyła do lodowej skorupy, patrząc przez półprzezroczystą powłokę na wielkiego gada.
-Uśpiłam ją! – rzekła entuzjastycznie. – Rozbijemy tą kopułę i zaraz po tym uśpię go Kołysaną!
-Dobry pomysł. – pochwaliła Destiny. – To co? Rozbijamy?
Ashita stworzyła gruby łańcuch z kryształów. Chwyciła go w pysk i
skinęła głową na znak, iż jest gotowa. Ja w towarzystwie Destiny i Marry
ustawiliśmy się tuż pod ścianą, by zaraz z uderzyć w nią z rozpędu. Na
kopule pojawiły się pęknięcia, łamiący się lód można by usłyszeć ze
sporej odległości. Ashita machnęła kryształowym łańcuchem, i pokrywa
roztrzaskała się na tysiące kawałeczków. Smok potrząsnął łbem, warknął
donoście a z jego nozdrzy uleciało gęste, pieczone powietrze. Alfa
skoczyła w kierunku gada, który już miał zionąc ogniem, po chwili jednak
zapadł w głęboki sen. Marry ponagliła nas ruchem głowy i wszyscy
ruszyliśmy w dół zbocza, by w końcu stanąć na płaskim podłożu.
-A to tak w ogóle było Szpiczaste Góry. – powiedziałem do Marry. – To co? Konturujemy wycieczkę?
<<Wadery? Brak mi weny ;-;>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz