sobota, 22 sierpnia 2015

Od Toshiro do Klair

Śmiałem się wniebogłosy, błagając waderę, aby przestała mnie łaskotać. Dopiero po minucie męczenia mnie, ta zdecydowała, że już dość i łaskawie pomogła mi wstać. Przyjąłem jej pomocną łapę, nadal zgięty w pół z szerokim uśmiechem na pysku.
- Nigdy więcej- mruknąłem, prostując obolały grzbiet.
- Przecież to ty zacząłeś!- zaprotestowała wadera, robiąc urażoną minę.
- Oj już dobrze, dobrze.
Nagle tuż przed oczami przebiegła mi mysz. Spojrzałem na jej ogonek, który tak śmiesznie się za nią wił. Nie wiele myśląc, ruszyłem pędem za stworkiem, chcąc go złapać. Kiedy ta weszła w krzaki, skoczyłem prosto w nie, nawet nie myśląc, że mogą być kłujące albo trujące. Ale zamiast zatrzymać się na twardej ziemi, czy gałęziach, spadałem coraz niżej i niżej. Przeklinając swoją głupotę, czekałem na spotkanie z podłożem, które nastąpiło dopiero po kilku sekundach. Z góry dochodził do mnie krzyk Klair.
- Toshiro, gdzie jesteś?!
- Tutaj!- wrzasnąłem jak najgłośniej.- Wpadłem do wielkiej dziury, w krzakach była. Kto by pomyślał!
Nagle spostrzegłem ciemny kształt zbliżający się w moją stronę z olbrzymią prędkością. Zdążyłem tylko pomyśleć, że warto by się odsunąć, kiedy napastnik spadł na mnie. Głośno jęknąłem, otwarcie prezentując swój sprzeciw przeciwko wykorzystywaniu mojego ciała jako materaca. Po chwili stworzenie podniosło się w górę i pomogło mi wstać. W mdłym świetle jaskini dostrzegłem niebieskie futro.
- Klair?- zapytałem.
- Skądże, to ja, twoja ciocia. Ogarnij się, Toshiro, a kto inny byłby skłonny skakać w przepaść za inteligentem, który skoczył w krzaki za myszką?!
- Nie musiałaś, poradziłbym sobie- mruknąłem.- Ale przynajmniej będzie przygoda! Chodźmy zbadać teren!
- Lepiej wracajmy. Uniesiemy się w górę za pomocą tego pyłku...
- Oj tam. Tylko na chwilę. Na proszę...- spojrzałem na waderę wzrokiem małego szczeniaczka, który chce się iść pobawić. Wadera westchnęła i kiwnęła łbem, idąc na przód, a ja ruszyłam tuż za nią. Przeszliśmy ledwo paręset metrów, kiedy nagle na drodze stanął nam... cyklop. Zaryczał głośno, unosząc swoją maczugę.
- Zwiewamy!- krzyknąłem, ciągnąc Klair za łapę.
Pobiegliśmy w prawo. Dostrzegłem dwa korytarze i szybko skręciłem w prawo. Kolejne rozgałęzienia pojawiały się coraz częściej, a ja bez namysłu wybierałam który popadnie. Po godzinie tego szaleńczego biegu, zatrzymałem się, a Klair usiadła, łapiąc oddech.
- Uciekliśmy- westchnąłem.
- Prawda- oznajmiła wilczyca.- Ale biegłeś jak szalony i zostawiałeś za sobą żadnych śladów. Teraz się zgubiliśmy!
Rozejrzałem się dookoła.
- To będzie przygoda- mruknąłem z szerokim uśmiechem.
< Klair?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT