- Jej, martwiłeś się o mnie. Jakie to urocze- zauważyła z uśmiechem Klair.
Spojrzałem na nią i wybuchnąłem śmiechem.
- Ja? Nie no, skąd.
- Doprawdy? Więc może zrobię to jeszcze raz?- odparła wadera.
Szybko złapałem ją za łapę i spojrzałem w jej stronę.
- No dobra, niech ci będzie, masz rację. Ale nie rób tego więcej, bo coś ci się może stać.
- Pewnie. A teraz może jeszcze tu trochę odpoczniemy i pójdziemy się przejść do Tysiącletniej Puszczy?
- OK- mruknąłem, układając swoje ciało wygodnie na rozgrzanej ziemi. Położyłem pysk na wyciągniętych przednich łapach, wpatrując się w odległe niebo.Nagle tuż przed moim nosem usiadł maleńki wróbelek. Skoczyłam jak oparzony w górę, a stworzonko zaćwierkało, wystraszone i odleciało gdzieś dalej.
- Toshiro! Co to miało być?- zapytała Klair, śmiejąc się wniebogłosy.
Spuściłem łeb.
- No bo nagle przede mną coś usiadło. Niespodziewanie, a ja, myśląc, iż to straszliwy stwór, podskoczyłem w pełnej gotowości bojowej- dumnie wypiąłem pierś, próbując pokazać waderze, że miałem wszystko pod kontrolą.
- Jasne, jasne- mruknęła, powstrzymując śmiech.- Niech ci będzie.
Zrobiłem obrażoną minę i zacząłem ją łaskotać.
- Czemu mówisz z takim małym przekonaniem!- krzyknąłem pogodnie.- Wrzucić cię do wody czy załaskotać?
< Klair? Co wybierasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz