piątek, 21 sierpnia 2015

Od Yasux

Pewnego dnia siedziałam w krzakach i obserwowałam watahę podgryzając nogę wcześniej zabitej sarnie. Chciałam ogarnąć zachowanie tych włochatych stworów by sprawdzić ich odruchy na niektóre zdarzenia. Wiedziałam na razie tyle: ta niebiesko włosa pannica była alfą i kręciła z niejakim czarno-białym wilkiem, który robi wszystko za szybko, niejaki dziwak ociekający toksynami wybucha wszystko, biała wilczyca ze znamionami lata jak popaprana i zmienia charakter szybciej niż ja odrywam ,,ogonki" przy truskawkach, reszta to normalne wilki.
Po około dwudziestu dniach byłam gotowa wyjść do nich. Wystawiłam prawą łapę z krzaków, po czym lewą i obie tynie. Niepewnie zmierzyłam w kierunku watahy uważając na każdy niebezpieczny szelest. Szłam dalej z dziarsko podniesionym łbem i z pozytywnymi myślami odnośnie innych wilków.
-Podejdę tam i się przywitam...podejdę tam i się przywitam- powtarzałam sobie cicho, niestety powoli traciłam wiarę iż wszystko pójdzie ,,cacy". Im bliżej byłam, tym zapach stawał się silniejszy. Trzy kroki, cztery, pięć, sześć i tak dalej liczyłam. Nie wiedziałam co mogę zrobić by odsunąć złe myśli. Mogłam tylko iść.
W końcu dotarłam do jakiegoś lasu. Rozejrzała się i spróbowałam wywęszyć jakiegoś wilka. Nie miałam pojęcia jak daleko jestem od swych bezpiecznych krzaków, ale miałam nadzieje, że nie aż tak. W końcu złapałam jakiś trop. Była to silna woń, więc musiała należeć do potężnego samca. Miałam nadzieje, że to jakiś beta czy coś. Zaczęła biec ile sił miałam w swych łapach a gałęzie obijały się o moje ciało. Nie było to dość przyjemne więc uruchomiłam ,,Y" by nic mi się nie działo. W końcu ujrzałam za drzewem basiora. Był to bardzo dobrze zbudowany, szary wilk z akcentami błękitu i białego. Jego lodowato niebieskie oczy bacznie obserwowały teren.
- Kto tu jest?!- zagrzmiał a jego głos rozniósł się po połowie lasu. ,,Tak, to musi być beta" pomyślałam i wskoczyłam na drzewo. Powolnym krokiem dotarłam na sam skraj gałęzi po czym z niej zeskoczyłam wprost na basiora.
- TRUUUUUUUUSKAWKIIIIIIIIII- ryknęłam i wpadłam na niego. Kurcze, źle odmierzyłam odległość upadku. Potoczyłam się z nim do najbliższego drzewa gdzie on się rozbił. Ja pokoziołkowałam trochę dalej, pod krzak obrośnięty kwiatami. Wstałam i otrzepałam się z liści i dopiero po chwili zauważyłam, że moja ofiara stoi przy mnie.
- Kim jesteś?- spytał warknięciem. Zamrugałam kilka razy by poprawić widoczność.
- Wow, z bliska nie wyglądasz tak władczo i...,,betowo"- podzieliłam się moimi wnioskami z basiorem- ale mniejsza, cześć jestem Yasux, można mówić mi Yx. Pochodzę z luj daleka i szukam watahy. Znalazłam waszą i postanowiłam dołączyć, ale nie mogłam znaleźć alfy, więc poszłam za tobą myśląc, że jesteś betą. Ale pomyliłam się, więc ups....Czy z łaski swojej doprowadzisz mnie przed oblicze alfy bym mogła skończyć moją tułaczkę tutaj i znaleźć tu dom jako jeden z członków tej zacnej watahy?
Chyba taka wypowiedź go trochę zatkała, nie mniej jednak po chwili odpowiedział:

<Vincent? Dokończ o panie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT