środa, 12 sierpnia 2015

Od Sebastiana do Amy

Minął rok odkąd zamordowali Beletha, jednak nadal szukałem jego oprawców. Nie mogłem im wybaczyć, że go zabili, dlatego zacząłem ich poszukiwać. Pytałem każdej osoby, którą spotkałem o dwa demony. Czasami otrzymywałem interesujące mnie informacje czasami nie. Tak to w życiu bywa. Jednak teraz byłem już bardzo blisko celu, dlatego nie mogłem się zatrzymywać. Szedłem przed siebie wydeptaną już dróżką. Musieli być nie daleko ten fakt bardzo mnie uradował. Szedłem coraz wolniej nasłuchując i rozglądając się jednak wśród drzew trudno było coś zauważyć. Po około godzinie zobaczyłem przed sobą światło które pewnie pochodziło z ogniska. Usłyszawszy głosy zza wysokich krzaków, miałem pewność, że to Demony, które zabiły mojego opiekuna. Dlatego zmieniłem swą postać i wyskoczyłem trafiając na jednego z nich. Był cały czerwony z bliznami pod okiem zamiast uszu z głowy wystawały mu zakręcone baranie rogi ,jego ogon zamiast sierścią pokryty był łuskami. Zdziwiony patrzył na mnie, nie wiedząc, co się dzieje. Wykorzystałem ten moment i wgryzłem się w jego szyje. Z tyłu usłyszałem podejrzane szelesty nie zdążyłem jednak zrobić uniku i dostałem potężną łapą. Odrzuciło mnie na średniej wielkości drzewo, które złamało się pod wpływem mojego uderzenia. Wyplułem krew ,która nagromadziła mi się w ustach ,gdy to zrobiłem starałem się wstać ,jednak demony ,nie dały mi do tego okazji. Od razu do mnie podeszły ,po czym zaczęły mnie gryźć. Po dość krótkiej chwili leżałem w ciepłej kałuży własnej krwi, a moi oprawcy stanęli nade mną śmiejąc się z mojej głupoty i naiwności. Szydzili, że taki pół demon jest nic nie warty i nie byłby wstanie pokonać jednego demona a co dopiero dwójkę. Jeden z nich na mnie splunął mówiąc
-Zabiłbym cię ,ale nie mogę tego zrobić , masz szczęście szczeniaku-Drugi od razu dodał z wyższością w głosie:
-Masz wypełniać swoje obowiązki jak należy jasne ? Idź zbieraj zagubione duszyczki ,tylko do tego się nadajesz -Po, czym odeszli. Leżałem tak na ziemi, jednak za nim straciłem przytomności z powodu utraty krwi usłyszałem jak ktoś biegnie w tą stronę.

**************

Gdy obudziłem się ,powoli odtworzyłem oczy, mój wzrok napotkał piękną wadere. Jej sierść miała koło nocy ,gdzie nie gdzie znajdowały się białe detale jak uszy i boki pyszczka. Nie była wychudzona ani za gruba ,była w sam raz. Znajdowałem się w dość ciasnej jaskini ,ledwo co pomieszczała naszą dwójkę. Na dworze z tego co słyszałem panowała straszna burza ,co chwila było słychać grzmoty i zawodzenie silnego wiatru. Wadera przyglądała mi się pięknymi oczyma koloru niebios. Zapytałem cicho:
-Kim jesteś?
-Amfitryta- Wadera oznajmiła chłodno. Za bardzo towarzyska to ona nie była ,postanowiłem wstać , z nie małym zdumieniem odkryłem ,że moje wszystkie rany są opatrzone jakimiś liśćmi (tak na marginesie powiem ,że opatrunek był bardzo schludny i precyzyjny ,widać było ,że wadera zna się na takich sprawach). Uśmiechnąłem się i oznajmiłem:
-Jestem Sebastian i bardzo ci dziękuje za to ,że mi pomogłaś .Usłyszałem od wadery pytanie:
-Co robiłeś na terenach watahy Porannych gwiazd
-Nie wiedziałem ,że się na nich znajduję ,proszę o wybaczenie- Wadera się nie odezwała ,patrzyła zamyślona na wyjście z jaskini. Zaczęło się robić ciemno ,dlatego postanowiłem rozświetlić trochę jaskinię. Wyszeptałem w stronę mojego talizmanu :
-Możesz nam trochę poświecić –Jako odpowiedź otrzymałem jasny lekko różowy promień ,wydobywał się on z mojego medalionu w ramach podziękowania wyszeptałem:
-Dzięki Beleth, ty zawsze umiesz ,poprawić nastrój. – Nie za bardzo wiedziałem o czym rozmawiać z waderą ,nie wyglądała na rozmowną

(Opiszesz ? Amy ^-^ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT