piątek, 21 sierpnia 2015

Od Reiko do Nacht

Uśmiechnęłam się szeroko otwierając swoje oczy i z zadowoleniem przeciągnęłam się wyprostowując wszystkie kończyny a także głośno przy tym ziewając. Byłam dziś dziwnie szczęśliwa i energiczna, czego sprawką mógłby być spokojny sen, którego nie doświadczyłam od tak dawna. To było dość osobliwe uczucie, po tak długich, bezsennych nocach obudzić się rześka i wypoczęta, z myślą, iż przynajmniej tej nocy koszmary, które nawiedzały Cię praktycznie codziennie, jeden jedyny raz postanowiły nie zaszczycać Cię swoją obecnością. Było to dla mnie jak prezent na gwiazdkę, który miałam zamiar w przydatny sposób spożytkować na nieco bliższe poznanie watahy i może coś poza tym. "Czyżby to był jakiś specjalny dzień?" - pomyślałam wstając na równe łapy i powoli wyszłam z jaskini, gdzie na zewnątrz natychmiast uderzyło we mnie chłodne powietrze z północy pobudzając mój organizm do życia. Przymknęłam powieki rozkoszując się tym uczuciem, po czym rozglądnęłam się po okolicy. Było wcześnie rano i większość osobników jeszcze spała. "Czyli samotne polowanie" - zachichotałam i ruszyłam w głąb lasu a wokół mnie rozbrzmiewały ciche ćwierkotanie ptaków.
Przez większość dnia siedziałam samotnie, rozmyślając komu mogę ufać a komu nie. Zastanawiało mnie, czy ktoś z watahy ma podobną przeszłość i czy udałoby się z tą osobą zaprzyjaźnić... "Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz" - powiedział głosik i zaśmiał się dźwięcznie, co pobudziło mnie nieco. Spojrzałam w niebo, gdzie słońce chybiło się ku zachodowi. "Już noc..." - pomyślałam i ruszyłam biegiem. Nie chciałam myśleć ani czuć, więc oddałam się wewnętrznemu instynktowi, który sam pokierował mnie w odpowiednim kierunku i już po dłuższej chwili w moich szczękach znajdowała się młoda sarna. Zjadłam ją ze smakiem, nie zostawiając ani kawałka mięsa. "Cóż się dziwić, nie jadłam od kilku dni." - przyszło mi na myśl, kiedy w moje uszy dotarł dziwny dźwięk. Poczułam czyjąś obecność, więc instynktownie ruszyłam w jego stronę chowając się w gęstych zaroślach. Zapach był mi obcy i nasilał się z każdą sekunda coraz bardziej. Było już bardzo późno i słabo widziałam. Na tle czarnego nieba przebijał się przez mgłę okrągły księżyc oświetlając spowitą przez mrok i zwątpienie drogę, którą szłam i szłam bez końca. Ciernie wbijały mi się w ciało a zarośla utrudniały hud... Westchnęłam ciężko ze zmęczenia, spuszczając łeb, lecz nie przerywając miarowego kroku. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie się znajdowałam. Jedyne co mnie otaczało to zieleń lasu, cisza i szum poruszanych liści. W końcu udało mi się wyswobodzić z tego gąszczu, więc spojrzałam na osobnika siedzącego przy wodzie. Była to czarna jak noc wadera z długim również czarnym ogonem... Spojrzała w moim kierunku i głośno warcząc przygotowała się do ataku. Chcąc nie chcąc wyszłam z ukrycia i podchodząc do niej, uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jesteś...z watahy? - zapytała wpatrując się we mnie jak w obrazek, czym odwdzięczyłam jej się tym samym. Nie wiem czemu, ale coś w tej waderze mówiło mi, że mamy wiele wspólnego. Ona też nie wyglądała na duszę towarzystwa a raczej trzymała się z boku jak ja.
- Tak samo jak ty - odpowiedziałam i delikatnie "spróbowałam" się uśmiechnąć, lecz chyba kiepsko to wyszło. Nastała głucha cisza przerywana tylko naszymi oddechami i cichymi odłosami lasu. Zdawało się iż nic nie jest w stanie zepsuć tej harmonijnej chwili, do czasu...
- To ja... Chyba już pójdę - powiedziała cicho odwracając się do mnie tyłem a ja w tym czasie jakby wyrwana z rozmyślań spojrzałam na jej oddalająca się sylwetkę.
- Zaczekaj! - krzyknęłam biegnąc w jej kierunku. "Co chcesz zrobić" - spytał mój głosik, lecz go zignorowałam. - Nie przedstawiłaś się - uśmiechnęłam się do niej siadając obok.
- Jestem Nacht... - sapnęła zmieszana spoglądając gdzieś w dal. Znów nastała cisza a w powietrzu zawisło jedno pytanie, na które nie zamierzałam sama odpowiedzieć. Czekałam spokojnie wpatrując się w nią cierpliwie, gdy tymczasem ona udawała, że nie wie o co chodzi - Eh.. dobra, niech Ci będzie, tylko przestań się na mnie gapić, bo to nieprzyjemne - uśmiechnęłam się zadowolona do niej, czym mi zawtórowała - więc... Tobie jak na imię?
- Na imię mi Reiko, ale możesz mówić Rei bądź White - odpowiedziałam wstając i kierując się w nieznane mi miejsce. Spojrzałam za siebie stwierdzając że wadera idzie tuż za mną. Przyszła mi na myśl jedna rzecz. Spojrzałam na nią i pędem pognałam przed siebie. Zatrzymałam się i odwróciłam w jej stronę.
- No chodź! - krzyknęłam i znów kawałek odbiegłam uśmiechając się chytrze. Wilczyca zaczęła biec w moją stronę trochę niepewnie, jakby obawiając się czegoś. Pozwoliłam by mnie dogoniła, po czym przewróciłam ją na plecy cicho się śmiejąc. To nie koniec zabawy. Spojrzałam na nią zadziornie dając jej do zrozumienia, co mam na myśli i znów zaczęłyśmy biec. Co chwila przewracaliśmy się na plecy chichocząc i wariując. Nasze śmiechy obudziły większą część lasu. Poszturchałam liśćmi i nagle zapaliły się świetliki. Miliony małych świecących kulek utworzyło wokół nad krąg a drugie tyle gęsiego utworzyły małą dróżkę przez las. Nagle niebo przeciął jasny krąg światła przedzierający się przez gałęzie drzew. Spojrzałam w księżyc i w tym samym momencie wraz z Nacht zaczęłyśmy wyć. Nie było to jednak takie naturalne wycie. To była melodia którą nazwałam pieśnią dwóch wader. Może oryginalna nazwa to nie jest ale coś się później wymyśli. Gdy pieśń się kończyła niebo pokryły ptaki. Teraz to one śpiewały gdy my patrzyłyśmy sobie w oczy z uśmiechem. Dla zabawy złapałam kilka świetlików w pysk. Gdy się uśmiechnęłam moje kły świeciły. Nacht się roześmiała i naśladując mnie schwytała małe istoty a gdy wypuściłam wszystkie i zaczęłam je gnić, samica wybuchnęła śmiechem i też rozpoczęła bieg. Łapała świetliki w powietrzu. Robiła piruety, których w życiu bym nie wykonała.. Jej ruchy były naturalne a w tym pełne dźwięku. Wyprzedziła mnie, po czym zatrzymała się i przewróciła mnie na ziemie. W chwilę później już uspokojone patrzyłyśmy w niebo. Opowiadałam waderze o kosmosie, gwiazdach i wszystkich gwiazdozbiorach, które kiedyś sama się uczyłam.
- Skąd tyle o tym wiesz? - zapytała gdy skończyłam. Była naprawdę ciekawa co mnie ucieszyło.
- Od małego kochałam nocne niebo. Marzyłam by kiedyś być ponad chmurami i z bliska patrzeć w gwiazdy. Można w tedy zobaczyć przyszłość a nawet więcej. Nie umiem tego do końca wyjaśnić. Musiałabyś to doświadczyć aby to poczuć i zobaczyć. - Odpowiedziałam cicho zamyślona.
- To musi być piękne, co nie? - spojrzała na mnie z uśmiechem.
- O tak z pewnością, choć...sama nie wiem... Opowiesz coś o sobie? - zapytałam zmieniając temat.

Nacht? Sorki że tak zwariowanie ale brak weny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT