poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Nacht do Ashity

Szybko podjęłam decyzję. Nie mogłyśmy zostawić tych maluchów samych. Spojrzałam jeszcze raz na małą, puchatą kulkę, smutnie patrzącą w kierunku jego martwej matki. Kiedy zwrócił na mnie swe oczy, uśmiechnęłam się delikatnie. Stworek pisnął i po moim ogonie wszedł na mój grzbiet. Ashita i jej mały kolega wygladali na gotowych do drogi. Wrócilyśmy z powrotem na szlak, którym podróżowałyśmy. Nie zostało nam zbyt wiele drogi do pokonania. Po dluższej chwili marszu zobaczyłyśmy coś w rodzaju ludzkiego domu. Nawet jak na siedlisko czlowieka, wyglądał co najmniej dziwnie. Jak najciszej potrafiłyśmy podeszłyśmy do budynku. Przez oszronione okno nie sposób bylo zobaczyć, co działo się w środku. Drzwi nie wyglądały na zamknięte na klucz. Wślizgnęłyśmy się do środka. Pomieszczenie w którym się znalazłyśmy, przypominało wielką, starożytną salę. W głebi pokoju, przy czymś w rodzaju wielkiej szafy, stał człowiek. Zajęty był szukaniem czegoś w licznych szufladach i pólkach. Nie zauważył nas. Schowałyśmy się w cieniu i postanowiłyśmy zaskoczyć go atakiem z obu stron. Kiwnęłam głową do Ashity, na znak, że pora zacząć walkę. Mój cień zmieniłam w trzy sztylety, Ashita natomiast stworzyła łańcuch kryształów. Skoczyłyśmy na meżczyznę, jednak nagle...zawisłyśmy w powietrzu. Nie mogłyśmy się poruszyć. Tak jakby czas się dla nas zatrzymał. Człowiek zaśmiał się szyderczo i powiedział:
-A więc, wilczki wpadły w pułapkę. Nie pomyślałyście nawet, że trochę za łatwo poszło wam wejście tu i próba ataku.
Warknęłam, i wyszczerzyłam kły w kierunku mężczyzny. To jedyne, co mogłam w tamtej chwili zrobić.
- Ale...jeśli chcecie. Proszę, możemy walczyć! -zaśmiał się znów, po czym szybkim ruchem ręki przywrócił nam możliwość ruchu.
Chciałam skorzystać z okazji. Dwa z moich cienistych sztyletów poleciały wprost ku szyi człowieka, a ja skoczyłam na niego. Uniknął mego ataku, ale Ashita była przygotowana do zadania mu ciosu kryształowym łańcuchem. Przez chwilę stał zdezorientowany, wco pozwoliło mi na atak trzecim z moich sztyletów. Mimo obrażeń, mężczyzna wciąż nie zamierzał się poddać. Za pomocą magii stworzył chmarę ognistych kul, które wystrzeliły w naszym kierunku. Ledwo unikając pocisków, skoczyłam na mężczyznę, dając nieco czasu Ashicie. Podeszła bliżej i po chwili powiedziała:
- Dobra. Możemy już szukać tego kamienia.
Zdziwiona zostawiłam bezwładne ciało człowieka, wpatrując się w Ashitę, czekając na wyjaśnienia.
-I tak nie dałybyśmy rady go pokonać. Jest bardzo wytrzymały. Uśpiłam go, ale nie mamy zbyt wiele czasu.
Dwa małe stworki wyszły z cienia i pomagały nam w poszukiwaniach skarbu wróżek. Po przeszukaniu całej szafy, jeden z maluchów wskazał nam szkatułkę. Delikatnie otworzyłyśmy ją i spojrzałyśmy na zawartość. W środku znajdował się kamień. Bez wątpienia był to kamień wróżek - na niewielkiej karteczce opisano zawartość szkatułki. Schowałyśmy ją do torby, w której niosłyśmy jedzenie, po czym jak najszybciej opuściłyśmy ludzki dom. Droga powrotna minęła bez jakichkolwiek przygód. Dotarłyśmy na teren watahy i w mgnieniu oka znalazłyśmy wróżki. Pozostawały tylko pytania - co zrobimy z lodowymi stworkami? Co takiego mają nam do powiedzenia wróżki?

<Ashita?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT