Lodowa kraina rzeczywiście zasługiwała na swą nazwę. Wielkie pustkowie,
rozciągające się daleko poza zasięg wilczego wzroku. Jeden krok dzielił
mnie i Ashitę od tych mroźnych i niebezpiecznych terenów.
-Gotowa? - Ashita spytała.
Kiwnęłam łbem i przeszłam kilka kroków. Pierwsze, co poczułam, to chłód i
silne poczucie niepokoju. Cóż, już za późno, żeby się wycofać. Ashita
szybko dołączyła do mnie i rozpoczęłyśmy najtrudniejszy etap naszej
podróży. Mróz był do zniesienia, ale ciągłe przeczucie, że coś zaraz nas
zaatakuje, nie dawało mi spokoju.
- Trzymasz się jeszcze? - Ashita zapytała, widocznie czując się podobnie.
-Tak. Wszystko w porząd...
Moją odpowiedź przerwał nagły, przeraźliwy ryk. Pobliski lodowiec
skruszył się nieco. Na zamrożoną ziemię spadły ciężkie, lodowe bryły.
Razem z Ashitą popatrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy biec. Mimo, że nasze
łapy ślizgały się na lodzie, nie przestałyśmy biec, dopóki nie
znalazłyśmy się na względnie bezpieczniej odległości od źródła ryku.
-Wiesz, co to było? - zapytałam Ashity, przystając na chwilę.
- Nie mam pojęcia - Ashita powiedziała - I chyba nie chcę wiedzieć.
W miarę jak szłysmy, coraz więcej dziwnych i przerażających odglosów
slyszałysmy. Staralam się być czujna i skupiona, tak na wszelki wypadek.
Szczegolnie, gdy znalazłyśmy się na odcinku pełnym wielkich,
szpiczastych lodowców. Nagle usłyszałam wysoki pisk, a zza bryly lodu
coś wyskoczylo. W górę wystrzelily czarne pociski. W tamtej chwili nie
za bardzo kontrolowałam to, co robiłam. Drobiny ciemności otoczyły małą,
puchatą istotkę o perłowo białej sierści. Stworzonko z zaskoczeniem
patrzylo swoimi wielkimi, łagodnymi oczami na opadające, droben kule,
które nagle przemieniły się w krucze pióra. Ashita parsknęła śmiechem.
- Zaatakowałaś bezbronne zwierzątko! - po czym dodała trochę poważniej - To jedna z twoich mocy, tak?
Kiwnęłam łbem i zaczęłam wpatrywać się w istotkę. Przypominała trochę
niedźwiedzia polarnego skrzyżowanego z lisem, była jednak znacznie
mniejsza i posiadała długi, cienki ogon, zakończony puchatą kulką. Bez
wątpienia był dopiero dzieckiem. Kiedy trwałan w zamyśleniu, zwierzak
zaczął skakać wesolo wokół nas. Ashita popatrzyła na niego i...zaczęła
bawić się z nim.
-Tylko popatrz, jaki on uroczy! - powiedziała.
-Tak. Ciekawe, czy będzie równie uroczy, jak podrośnie - dodałam z ironią.
- Weźmy go ze sobą! - Ashita próbowała mnje przekonać.
- On ma matke. Nie chcemy mieć klopotów.
Zaczęłam iść dalej. Ashita po chwili, ze smutkiem w oczach, dołączyła do mnie.
- Niedlugo dotrzemy. Zostalo nam jakieś poł godziny drogi - powiedziałam.
Ashita nie oxpowiedziala ani słowem. Szłyśmy w ciszy przez chwilę, kiedy
nagle uslyszałyśmy pisk. Znajomy pisk. Obejrzałysmy się za siebie. Po
lodzie, w naszym kierunku, biegl maly stworek, potykając się i piszcząc.
< Ashita?>
P.S
Mam pomysł dla wszystkich, ktorym brakuje opowiadań. Przy parzystej
liczbie wilkow, można losować po dwa wilki, które napiszą ze sobą kilka
opowiadań. Można lepiej poznać innego wilka i przy okazji nie nudzić
się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz