niedziela, 2 sierpnia 2015

Od Nacht do Ashity

Lodowa kraina rzeczywiście zasługiwała na swą nazwę. Wielkie pustkowie, rozciągające się daleko poza zasięg wilczego wzroku. Jeden krok dzielił mnie i Ashitę od tych mroźnych i niebezpiecznych terenów.
-Gotowa? - Ashita spytała.
Kiwnęłam łbem i przeszłam kilka kroków. Pierwsze, co poczułam, to chłód i silne poczucie niepokoju. Cóż, już za późno, żeby się wycofać. Ashita szybko dołączyła do mnie i rozpoczęłyśmy najtrudniejszy etap naszej podróży. Mróz był do zniesienia, ale ciągłe przeczucie, że coś zaraz nas zaatakuje, nie dawało mi spokoju.
- Trzymasz się jeszcze? - Ashita zapytała, widocznie czując się podobnie.
-Tak. Wszystko w porząd...
Moją odpowiedź przerwał nagły, przeraźliwy ryk. Pobliski lodowiec skruszył się nieco. Na zamrożoną ziemię spadły ciężkie, lodowe bryły. Razem z Ashitą popatrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy biec. Mimo, że nasze łapy ślizgały się na lodzie, nie przestałyśmy biec, dopóki nie znalazłyśmy się na względnie bezpieczniej odległości od źródła ryku.
-Wiesz, co to było? - zapytałam Ashity, przystając na chwilę.
- Nie mam pojęcia - Ashita powiedziała - I chyba nie chcę wiedzieć.
W miarę jak szłysmy, coraz więcej dziwnych i przerażających odglosów slyszałysmy. Staralam się być czujna i skupiona, tak na wszelki wypadek. Szczegolnie, gdy znalazłyśmy się na odcinku pełnym wielkich, szpiczastych lodowców. Nagle usłyszałam wysoki pisk, a zza bryly lodu coś wyskoczylo. W górę wystrzelily czarne pociski. W tamtej chwili nie za bardzo kontrolowałam to, co robiłam. Drobiny ciemności otoczyły małą, puchatą istotkę o perłowo białej sierści. Stworzonko z zaskoczeniem patrzylo swoimi wielkimi, łagodnymi oczami na opadające, droben kule, które nagle przemieniły się w krucze pióra. Ashita parsknęła śmiechem.
- Zaatakowałaś bezbronne zwierzątko! - po czym dodała trochę poważniej - To jedna z twoich mocy, tak?
Kiwnęłam łbem i zaczęłam wpatrywać się w istotkę. Przypominała trochę niedźwiedzia polarnego skrzyżowanego z lisem, była jednak znacznie mniejsza i posiadała długi, cienki ogon, zakończony puchatą kulką. Bez wątpienia był dopiero dzieckiem. Kiedy trwałan w zamyśleniu, zwierzak zaczął skakać wesolo wokół nas. Ashita popatrzyła na niego i...zaczęła bawić się z nim.
-Tylko popatrz, jaki on uroczy! - powiedziała.
-Tak. Ciekawe, czy będzie równie uroczy, jak podrośnie - dodałam z ironią.
- Weźmy go ze sobą! - Ashita próbowała mnje przekonać.
- On ma matke. Nie chcemy mieć klopotów.
Zaczęłam iść dalej. Ashita po chwili, ze smutkiem w oczach, dołączyła do mnie.
- Niedlugo dotrzemy. Zostalo nam jakieś poł godziny drogi - powiedziałam.
Ashita nie oxpowiedziala ani słowem. Szłyśmy w ciszy przez chwilę, kiedy nagle uslyszałyśmy pisk. Znajomy pisk. Obejrzałysmy się za siebie. Po lodzie, w naszym kierunku, biegl maly stworek, potykając się i piszcząc.

< Ashita?>

P.S
Mam pomysł dla wszystkich, ktorym brakuje opowiadań. Przy parzystej liczbie wilkow, można losować po dwa wilki, które napiszą ze sobą kilka opowiadań. Można lepiej poznać innego wilka i przy okazji nie nudzić się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT