Jak zwykle był upał. Niedawno dołączyłem do watahy i nawet znalazłem
sobie fajną cichą jaskinię w pobliżu mojego ukochanego wodospadu.
Postanowiłem, że wybiorę się trochę pozwiedzać tereny. Byłem tutaj
nowicjuszem, ale przyswoiło by coś poznać... Oby wilki mnie nie
zauważyły... Zaczną do mnie naskakiwać i wypytywać jaki rodzaj trawy
lubię. Załamać się można z niektórymi, podkreślam - niektórymi.
Chodziłem sobie pustymi ścieżkami watahy, jak na razie nie natrafiłem na
tutejszych. Flora tej watahy była niezwykła i różniła się od tych, co
widziałem w innych miejscach na tym małym świecie. Obym tutaj odpoczął
jakoś i zapewne znowu wybrał się w długą wędrówkę. Przystanąłem na
chwilę i zmierzyłem wzrokiem w kierunek dużej polany. Była tam trójka
wilków i przyglądała się mnie z zaciekawieniem. Szybko zakryłem twarz
chustą i ruszyłem przed siebie.
- Tylko nie to! Nie lubię tylu oczu zwróconych w moją stronę - pomyślałem i pomknąłem niczym wiatr ścieżką dalej.
Chyba wilki zaczęły mnie gonić, czułem prawie ich oddech na moich
plecach. Biegłem nie zatrzymując się, robiąc dość duże zakręty na
ścieżce. Zielone liście drzew kołysały się lekko na drzewach, a słońce
przebijało się przez bujną roślinność lasu. Wiatr delikatnie targał moim
płaszczem przy wielu jego podmuchach. Nagle ktoś mnie przewrócił i
powalił na ziemię.
- Patrzcie, złapałam szpiega!- krzyknęła tuż nad moim uchem.
Czemu do cholery, każdy nie tu ma za wroga? Znowu zdjąłem moją
''chustkową'' maskę i spojrzałem na waderę stojąco mi na plecach.
Dostałem przy tym prawie skrętu szyi, ale cóż...
- Jestem z tej watahy - wyszeptałem podnosząc się.
Wtedy przybiegła dwójka innych wilków.
<chętny? może wplączcie inne wilki w te op. i będzie grupowe >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz