Nietypowe zachowanie tego Basiora mnie intrygowało.Spodziewałam się,że
nie będzie mnie tam chciał.Spodziewałam się tego,że mnie
wygoni,pobije,lub co najmniej wystraszy bym sobie poszła,ale uciekać
razem ze mną,dziwne...No trudno,sam las też nie był straszny może dziwny
i przesycony tajemnicami.Myślę,że dalsza wędrówka po tym lesie mogłaby
zakończyć nie szczęśliwie dla mnie i dla niego,więc trochę mi ulżyło,że
nie będą musiał tam dalej iść
- Demona ?! - Wykrztusiłam głośno oddychając po szaleńczym slalomie wśród drzew - Masz zaburzenia osobowości ?!
- Przecież nie mówię o mnie - Prychnął oburzony moimi podejrzeniami
- Och rozumiem,że masz wyimaginowanych wrogów,który próbują cię zabić,a
ty nic z tym nie możesz zrobić i ubzdurałeś sobie,że tamten gwałtowny
powiew wiatru też był zamachem na twoje życie - Stwierdziłam ironicznie
- Bujną masz wyobraźnię - Warknął
- I kto to mówi - Fuknęłam
- To było naprawdę - Upierał się - Tak,czy siak chodźmy stąd
- Chodźmy,czyli mam iść z tobą ? - Uśmiechnęłam się uroczo
- Nie chcę patrzeć jak cię zabijają,jeszcze bym się ubrudził twoją krwią - Westchnął głośno
- Taa jasne
Ruszyliśmy truchtem przed siebie po piętnastu minutach Liam zatrzymał się gwałtownie
- Dlaczego to ja prowadzę ?! Przecież mieliśmy umowę miałaś mi pokazać jakieś ciemne i spojone miejsce !
- Ale ja...
Nie wiedziałam co powiedzieć,jak tu mu przekazać,że ja żadnego nie znam
(Liam ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz