Przeszliśmy jeszcze kawałek i dotarliśmy do Szinirin. Przyznam że było
tu pięknie, wszędzie wokół nas były drzewa i kwiaty. Po długim
wpatrywaniu Vincent zapytał:
-Podoba się? - Zapytał Vincent który siedział na trawie.
-Oczywiście że mi się podoba, przchodzisz tu często? - Uśmiechnełam się i
wziełam Ruby w ręce, przyglądałam się małemu kociakowi po czym Vincent
odpowiedział:
-Prawie każdego dnia, co powiesz na slalom? - Zaproponował Vincent...
-Slalom który wygram! - Zrobiłam się dumna i szturchnełam Vincenta
-Dobra, slalom zakończymy tam gdzie te duże drzewo. - Basior zaczął się gimnastykować. Eh... mi nie potrzeba ćwiczeń
-Dobra, 1, 2, 3! - Wykrzyknął basior i pobiegliśmy. Vincent prowadził a
ja byłam na szarym końcu. Vincent dobiegł już na metę a ja chwile potem
też dobiegłam, zdenerwowana. Po chwili krzykłam:
-Oszukiwałeś! Ty oszuście! - Wykrzyknełam i pokazałam na niego łapą.
- Ja nigdy nie oszukuje! - Zaśmiał się Vincent...
- Dobra i co muszę ci jelenia upolować? - Zaczełam machać łapami...
Vincent, Rozśmieszyłeś mnie tamtym opowiadaniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz