poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Amfitryty CD Vincent

Trudno jest robić dobrą minę do złej gry. Nie chciałam, aby Vincent mnie rozśmieszał, albo, co gorsza, pytał co mi jest. Dlatego właśnie się uśmiechnęłam i spytałam:
- To co teraz? Jesteśmy najedzeni, więc może po prostu się przejdziemy, co?
- Tak, dobry pomysł. Może Jushiri? - odparł, drapiąc się za uchem.
- Yhm... - mruknęłam tylko i ruszyłam przed siebie.
Vincent kroczył obok mnie, w milczeniu. Kiedy wyszliśmy spod ochrony drzew zawiał lekki, ciepły wiaterek, a na nas wylał się żar słońca. Już po chwili szliśmy z wywieszonymi jęzorami, starając się trochę schłodzić. Jednak gdy to nie pomogło, położyliśmy się w cieniu drzew, na skraju lasu, mając piękny widok na całą polanę. Ułożyłam łebek na łapach, wyciągniętych przed siebie i zamyśliłam się. Czy naprawdę będę musiała, i to już niedługo, zmierzyć się z tym, co najgorsze? Co prawda, planowałam to już od dawna, ale spotkanie z przeszłością będzie na pewno bolesne. Potrząsnęłam łbem i postawiłam uszy, bo Vincent właśnie spytał:
- Amy... mogę cię o coś spytać?
- Właśnie to zrobiłeś - mruknęłam, nie patrząc na niego.
- No, ale wiesz co mam na myśli...
- Pytaj.
- Czemu jesteś smutna?
Wiedziałam. Wiedziałam, że padnie to pytanie. Nie patrząc na niego, westchnęłam i odparłam:
- Ponieważ muszę wyruszyć w głąb swojej świadomości, sięgnąć do dna duszy i zalepić krater, który się tam znajduje.
Moja odpowiedź wcale nią nie była. Rodziła nowe pytania, ale właśnie chciałam, żeby tak zabrzmiała. Nie miała nic wyjaśniać, tylko lekko przyciemniać. Usłyszałam, że Vincent kręci się trochę na swoim miejscu, a potem znowu spytał:
- To znaczy?
- Vincent! - podniosłam łeb gwałtownie i spojrzałam na niego ze złością. - Przestań dociekać. To moja sprawa.
Położyłam się na boku, plecami do basiora i przestałam się do niego odzywać.
<Vin? Sorry, że krótkie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT