Ach~... Ciepłe słoneczko które grzeje od góry, nieskazitelne łono
natury... to idealny dzień aby COŚ WYSADZIĆ! Ta myśl pchała mnie przez
cały dzisiejszy dzień.
Siedziałem na drzewie plantując bomby i podśpiewując sobie "Drunk
arcade". Kiedy skończyłem wiązać ostatnie kable wykrzyczałem do siebie.
- Czas rozpocząć widowisko !
Zeskoczyłem z drzewa na pewną odległość, nasunąłem na oczy gogle (które o
dziwo skądś wygrzebałem) Uśmiechając się jak szaleniec wcisnąłem
czerwony guzik zagłady. Tam gdzie podłożyłem ładunki zastały mnie teraz
piękne kule kurzu które unosiły się w powietrzu. Szczerząc zęby
przyglądałem się całemu spektaklowi aż tu nagle do moich uszu dotarł
czyjś głos:
- OSZALAŁEŚ !?
Lekko zdziwiony odwróciłem się w stronę głosu, niecałe dwa metry ode
mnie stał jakiś basior. Zmarszczył brwi gdy tylko ujrzał mój zacny
pyszczek.
- Ja? Oszalałem?... już dawno~ - odpowiedziałem ponownie pokazując swoje śnieżnobiałe kiełki.
- Uch, przez ciebie ktoś mógł zginąć! - ponownie odezwał się basior.
- No wiem, czy to nie wspaniałe?
Nastała chwila ciszy. A basior strzelił facepalma. No cóż każdy ma
jakieś wady... Ja mam ich aż za dużo. Spojrzałem się ponownie na
pobojowisko, kurz już zdążył opaść. Mój uśmiech zmizerniał i teraz sam
zmarszczyłem brwi. Podłożyłem jeden ładunek za mało i jeszcze jedno
drzewo ledwo się trzymało. Podszedłem do tego drzewa i zacząłem skakać.
Dało się słyszeć trzaśnięcie a następnie zleciałem z drzewem z powrotem
na ziemię. Wygrzebałem się spod liści.
- I TAK TOMA WYGLĄDAĆ ! - ponownie nastąpiła chwila ciszy a po tym wykaszlałem jeden liść.
(Jaspeeer ;p ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz