,,GORĄCOOOO!" to jedyna myśl jaka mi się nasuwa by opisać dzisiejszy
dzień. Na plaży, pomimo morskiej bryzy i przyjemnego wiatru wydawało się
jeszcze goręcej....
Chyba nie dożyję do zachodu słońca.
Ale trzeba sobie jakoś radzić w życiu, więc....szukałem na plaży
CZEGOKOLWIEK orzeźwiającego (woda morska nadawała się może i do kąpieli,
ale no cóż napić się za bardzo ni-da).
Spacerowałem sobie więc dobre kilka godzin szukając jednej, ale bardzo
przydatnej rzeczy - kokosa. A dokładniej tego co się kryje w środku
orzecha. Robiłem drinki już kilka razy, więc kolejny nie będzie
problemem. Ale trzeba się nachodzić, by cokolwiek znaleźć.
Spojrzałem w górę. Właśnie miałem już z dwudziestą czwartą palmę
bananową, a na horyzoncie widać było szereg durnych daktylowców.
Westchąłem zmieszany, ale było za (GORĄCOOO!) by się fochać. Ja chcę znaleźć te kokosy i koniec kropa.
Podreptałem jeszcze parę metrów i zaszyłem się w gąszczu palm
daktylowych. Jeszcze raz zerknąłem w górę. I miałem rację: daktyl,
daktyl, daktyl, daktyl, daktyl ,daktyl,kokos,daktyl, daktyl....
Aż podskoczyłem z radości. Widok jednej,jedynej palmy kokosowej pośród morza ,,daktylasów" było jak...no i z czym tu porównać...
Oj tam, o porównania będę się martwił później. Teraz czas na KOKOSA!
Wesoły wskoczyłem na palmę targając jej pień na prawo i lewo, dopóki wszystkie orzechy nie zleciały na ziemię.
Ale....zauważyłem sylwetkę wadery wchodzącej ,między palmy. Chyba narobiłem za dużo hałasu.
Osobnik wyszedł zza paproci i spojrzał w górę. A ja w tym czasie
dyndałem ze szczytu palmy z głupawym wyrazem twarzy na pyszczku. Więc
nie pozostało mi nic innego jak powiedzenie pierwszego, lepszego słowa
jakie nasunęło mi się na język.
-Drinka?- I wtedy ostatni orzech spadł na ziemię.
(Alice? Rum też się znajdzie XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz