poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Ashity do Zuko

- Okropnie słodki, co?- zapytał z uśmiechem basior.
Westchnęłam. Czemu on musi mnie tak irytować?! Ale mimo to, musiałam przyznać, że go lubiłam...
- Ech, Zuko... I jak tu z tobą wytrzymać?- odparłam, szczerząc kły.- A co do wody: prędzej ja wrzucę ciebie!
- A chcesz się przekonać?
- No jasne! Tylko może niech przestanie tak padać...- mruknęłam.
Byłam cała mokra. Moje futro pod wpływem deszczu przywarło do ciała i zapewne wyglądałam bardzo pociesznie. Zuko prezentował się podobnie. Weszliśmy do jaskini, gdzie od razu zaczęłam wytrzepywać wodę z sierści... Następnie podeszłam pod jeden z ogromnych kamieni i zamknęłam oczy, próbując zasnąć...
Po kilku minutach zrezygnowałam. Szum ulewy i wiatru nie dawał mi spać, poza tym martwiłam się o Lulu i basiora. Wstałam więc i oparłam się o kamień, a ten... odsunął się, ukazując długi i wąski tunel biegnący w dół.
- Zuko!- krzyknęłam.- Patrz!
Wilk podszedł do mnie. Zdecydowanie zbyt blisko...
- Co to?- zapytał.
- Nie wiem- odparłam.- Ale powinnam to zbadać. Jak nie wrócę przez godzinę...
- Mam panikować? Co ty, idę z tobą. Jeszcze coś ci się stanie.
- Daj spokój, to może być niebezpiecznie. Idę sama. Pilnuj Lulu.
Nie czekając na odpowiedź basiora, skoczyłam. Tunel ciągnął się długo, spadałam tak już chyba kilka minut, które ciągnęły się jak godziny... Kiedy wreszcie poczułam grunt pod nogami, jedną z moich łap przeszedł tępy ból. Głupia ja, powinnam była się tego spodziewać skacząc z tak wysoka... a wlecieć na skrzydłach też nie dam rady. Zanim Lotis wyleczy moją ranę, minie cała noc. Westchnęłam, patrząc przed siebie. Znajdowałam się w wejściu do kolejnego korytarza, tym razem biegnącego poziomo. Nie mogłam dostrzec jego końca... Może jednak powinnam była zabrać ze sobą Zuko? Teraz jednak było za późno na takie rozmyślania. Ruszyłam na przód, co chwilę potykając się o kamienie. Łapa, która podczas upadku doznała uszkodzenia, niemiłosiernie bolała. Zaciskałam zęby, nie chcąc się poddać... Przeszłam jeszcze kilka metrów i w tym momencie świat przed oczami się zamazał i upadłam... Nie widziałam nic oprócz ciemności. W uszach miałam watę...
Obudziłam się. W pierwszej chwili myślałam, że jestem u siebie, a wszystko inne było tylko snem. A Zuko... Zuko również. Z jakiegoś powodu poczułam smutek, że był to już realny świat.
- Jak się czujesz, Ash?- usłyszałam.
Powoli otworzyłam oczy. Nade mną stał basior. Na jego szyi dostrzegłam jaśniejący naszyjnik...
- Zuko?- zapytałam cicho.- To ty?
- A któż by inny? Przecież sama być sobie nie poradziła- powiedział z uśmiechem.
Wyszczerzyłam słabo kły. Czyli to nie był sen... Ucieszyłam się z tego powodu.
- Gdzie jesteśmy?- mruknęłam.
- Znalazłem cię leżącą na środku korytarza. Obok była jakaś mała jaskinia. Właśnie w niej jesteśmy. Już prawie noc. Strasznie szybko dzień zleciał. Może spróbujesz zasnąć?
- A ty?
- Ja też. Spokojnie, nic się nie stanie.
- Z tobą to na pewno, bohaterze- zamknęłam oczy.
Zuko uczynił to samo. Przestrzeń była dość mała, co wyraźnie dawało mi się we znaki, ale to nie była pora do marudzenia. Poza tym, kto wie co mogłoby się stać, gdyby mnie nie znalazł?
- Hej... gdzie Lulu?- zapytałam jeszcze.
- Śpi. Powiedziałem mu, że jeśli nie wrócimy za kilka godzin, niech sprowadzi pomoc.
- Dobrze. Niedługo wyruszymy dalej. Chcę się przekonać, co jest na końcu korytarza.
- Jasne, idę z tobą.
Potaknęłam. A następnie udałam się do świata snów...
< Wyzwanie napisane. xd Zuko, dokończysz?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT