Rzadko zdarza mi się przysypiać. Jednak dzisiejszy dzień dostarczył mi tylu wrażeń, że odpłynęłam, jak tylko przymknęłam powieki.
Znowu ten sam sen. Deszczowy poranek, siedzę w swojej jaskini z całą moją rodziną i Nami. Wszyscy rozmawiają i śmieją się, ale ja nie słyszę ich głosów. W pewnym momencie zauważam czerwone ślepia. Takie same, jakie miały te stwory, które ich zabiły. Chcę krzyczeć, ale z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk. Nie mogę się też ruszyć. Jakbym nie była w swoim ciele. Potwory zaatakowały moich rodziców, siostrę i przyjaciółkę. Zamknęłam oczy...
Sceneria snu się zmieniła. Teraz byłam na ogromnej łące, porośniętej kwiatami. Nagle zerwał się wiatr. Liście i płatki połączyły się w dziwnym tańcu. Nagle różnokolorowy wir opadł, a na ziemi pojawiła się wadera. Promieniowała siłą nie z tego świata. Czułam się przy niej jak nic nie znaczący robak. Pochyliłam łeb.
- Kim jesteś?- zapytałam cicho.
- Wstań, Ashito. Jestem Ramzą, Pierwszą Wilczycą- oznajmiła spokojnym, władczym tonem.
Uniosłam łeb, patrząc jej w oczy.
- Macie jeszcze nieco czasu, by zebrać siły. A co do gwiazd, które spełniają życzenia. One dają nam siłę potrzebną nam do spełnienia naszych marzeń. Nie zrobią za nas całej roboty. W swój cel musisz włożyć całe swoje serce. A teraz, obudź się. I pamiętaj, że sny są częstym źródeł wiedzy...
- Czekaj! Mam jeszcze dużo pytań!- krzyknęłam, jednak wilczyca zaczęła już znikać...
Obudziłam się. Leżałam na polance. Poczułam na grzbiecie coś ciężkiego. To była... łapa Zuko. Gwałtownie poderwałam się do góry.
- Zuko!- krzyknęłam, a basior otworzył jedno oko.- Odbiło ci?!
- Ja... przepraszam. Zasnąłem i...
- Ale czemu tak blisko mnie?! Znasz pojęcie takie jak ,,przestrzeń prywatna"?! A gdyby ktoś to zobaczył?! Wiesz?!
Wilk pochylił łeb. Zrobiło mi się trochę przykro. Ostatecznie, nie powinnam była zasnąć...
- Wiesz, nic się nie stało. Ale nie rób tak więcej, dobra?- powiedziałam, śmiejąc się.- Może gdzieś się przejdziemy? Można by zapolować. No i gdzie jet Lulu?
W tym samym momencie yujin wyskoczył z krzewów i podreptał w naszym kierunku.
- To ruszamy?- zapytałam pogodnie.
Nagle zaczął padać deszcz. Z każdą chwilą przybierał na sile. W oddali słyszałam też grzmoty.
- Szybko!- krzyknęłam, usiłując przekrzyczeć wiatr.- Tam jest jakaś jaskinia!
< Zuko? No to mamy deszczyk xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz