Siedziałam przy śpiącym Zuko. Jego rany wyglądały poważnie, ale według Mei goiły się bardzo szybko i już niedługo zostanie po nich tylko wspomnienie. Nie odstępowałam wilka na krok, martwiąc się, czy nic mu się nie stanie. Miałam wrażenie, że jeśli tylko spuszczę go z oczu, stanie się coś strasznego.
- Ashi?- usłyszałam.
Odwróciłam łeb. Za mną stała szara wadera, wchodząc do środka.
- Hej- odparłam pogodnie.- Przyszłaś zmienić jego bandaże?- wskazałam łbem na śpiącego basiora.
- Tak, ale jak już się obudzi. Co tam u ciebie?
- Całkiem dobrze, choć nieco śpiąca jestem. Myślisz, że wyzdrowieje?
- Na pewno, ma silny organizm. Niedługo będzie już normalnie biegał i tak dalej.
- To dobrze- czułam poczucie winy.- Eh, martwię się. Gdybym była...
- Przestań, Ashi. To nic nie da.
- Masz rację, dzięki. A jak ty się czujesz?
- Jak zawsze, w porządku. O, Zuko się budzi!- powiedziała.
Spojrzałam na wilka. Rzeczywiście, otworzył jedno oko i teraz patrzył w naszą stronę.
- O już wstałeś, to Meredith przyszła zmienić ci bandaże- mruknęłam, szeroko się uśmiechając.
- Czy to konieczne?- westchnął.
- Hej, chyba nie chcesz iść ze mną na spacer, wyglądając jak jakiś zombie?- odparłam pogodnie.
- No tak. W takim razie, poddaję się. Czyń honory, Meredith.
Po kilkunastu minutach basior, już w nowych bandażach, twardo spał, a medyczka udała się do siebie. Zaś ja siedziałam w miejscu. Postanowiłam zapolować, więc udałam się do lasu, zostawiając Lulu z basiorem, aby go pilnował.
Wróciłam godzinę później. Z mojego pyska kapała ciepła krew, a w szczękach trzymałam martwą sarnę. Zajrzałam do środka.
- Wróciłam!- krzyknęłam, rozglądając się dookoła.
<Zuko, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz