Starałam się skupić uwagę smoczycy na sobie. Na ziemi dostrzegłam Vincenta, Marry i Destiny, którzy mocowali się z łańcuchem, próbując udźwignąć malucha. Gorączkowo usiłowałam wymyślić jakiś plan. Kryształowy Twór rozleciał się i minie trochę czasu, nim z powrotem będzie można go użyć... Nagle w mojej głowie pojawiła się nowa myśl, tak, jakby była tam od zawsze i tylko czekała, by móc wyjść na światło dzienne. Zarzuciłam na skrzydła przerośniętej jaszczurki Cienistą Siatkę i użyłam na niej Kołysanki. Nie da nam to zbyt wiele, ale powstrzyma tego stwora na jakiś czas...
Poleciałam w kierunku moich przyjaciół.
- Mam plan!- krzyknęłam.- Użyję na was Wzmocnienia. Potem przemienię się w smoka, zabiorę małego i polecę w stronę Spiczastych Gór. Wezmę ze sobą Vincenta. Marry, Destiny, poradzicie sobie? Odciągnijcie tą smoczyce jak daleko stąd na jak najdłużej- powiedziałam.
- Słyszałyście kiedyś o planie, w którym aż tyle rzeczy mogłoby pójść nie tak?- zapytał Vin.
- Nie. Dlatego może być tak zabawnie!- wykrzyknęła Marry.
- Zgadacie się na to?- zapytałam z uśmiechem, który mógłby sugerować, że zwariowałam.
Cóż... nazywali mnie już szajbniętą i anormalną, więc co mi szkodzi? Zaśmiałam się cicho.
Wadery pokiwały łbami na znak zgody. Skupiłam się, po czym każdego z nas otoczyła zielona poświata Wzmocnienia. Sama przemieniłam się w ogromnego smoka, biorąc małego potworka w swoje pazury- a konkretnie łańcuch, którym był związany i wzbiłam się w górę, zaś Vin lewitował obok mnie.
Trzy minuty później byliśmy niemalże na miejscu. Dyszałam z wysiłku, powtarzając sobie cały czas, że jeszcze tylko kawałek.
- Ash, już prawie jesteśmy!- krzyknął basior, lądując na jednym z wierzchołków góry.
Odetchnęłam z ulgą, stawiając malca na ziemię i wracając do swojej wilczej postaci. W tej samej chwili dostrzegłam zbliżającą się do nas z zawrotną prędkością. Zaś obok nas pojawiły się dwie wadery- Marry i Destiny. No tak, teleportacja. Niezłe...
- Zmywajmy się- powiedziałam, cofając technikę Kryształowego Łańcucha.- Zanim dotrze do nas mamuśka.
- Oby tylko jego ojciec i reszta smoków się nie zjawiła.
- I jak mamy stąd zwiać?
W tym samym momencie przed nami pojawił się ogromny smok, większy od tej, która wcześniej chciała odzyskać swojego malca.
- No i wykrakałaś, Marry. Jest tatuś. Ma ktoś jakiś genialny pomysł?
Potwór ryknął w naszą stronę strumieniem ognia.
< Marry? Destiny? Vin? To jak? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz