Wyszczerzyłam kły. Po minie Nacht dostrzegłam, że nie jest tym bynajmniej zachwycona. Jednak ja pobiegłam w kierunku stworka i wsadziłam go sobie na grzbiet.
- Daj spokój. Nic nam nie zrobi! Weźmy go ze sobą!
- Jego dom jest tutaj. Poza tym, jestem pewna, że jego matka nie byłaby tym zachwycona.
Na te słowa, stworzonko pociągnęło noskiem i zeskoczyło z mojego grzbietu, po czym zaczęło mnie ciągnąć w stronę jednej z jaskiń. Ruszyłam za nim, a Nacht uczyniła to samo. Kiedy dotarłyśmy do celu, ujrzałam straszliwy widok. Starsza wersja naszego stworka- była mniej więcej na wysokość dorosłego basiora- leżała martwa, a z jej boku widniała straszliwa rana. Śnieg wokół niej przybrał czerwony kolor.
- To jego matka- szepnęłam cicho. Nacht potaknęła mi.
Nagle dostrzegłam kolejny ruch. Jeszcze jeden stworek wyszedł z jaskini. Podszedł do Nacht.
- Nie wiem jak ty, ale ja tego zabieram pierwszego ze sobą- powiedziałam z uśmiechem- same tu długo nie pożyją. Ale tego jednego może tu na razie zostawimy. Chyba, że chcesz go wziąć.
Wadera przypatrzyła się białej kulce. Drugi stworek wszedł z powrotem na mój grzbiet.
- Musimy już iść. Decyzję możesz podjąć teraz, bądź później. Mamy do załatwienia pewną sprawę- oznajmiłam spokojnie.
Wilczyca skinęła łbem. Spojrzałam w górę. Płatki śniegu delikatnie opadały na ziemię, jakby tańcząc. W rytm swojej własnej melodii, które tylko one mogły usłyszeć.
< Nacht?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz