-Czy mogłabym dołączyć do tej watahy?- usłyszałam.
Gwałtownie odwróciłam się, stając tuż obok szarej wadery. Ta spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Zamrugałam oczami.
- No jasne- odparłam po chwili.- Jestem Ashita, alfa tutejszej watahy. Ten obok- wskazałam na basiora po mojej prawej- to Vincent, a ona- mówiąc to, pokazałam na niebieską wilczycę- to Klairney- wspomniane wilki uśmiechnęły się do nowo przybyłej.- A ciebie jak zwą?
- Meredith- wyjąkała po chwili.
Pokiwałam łbem.
- Ładne imię. No, oprowadzić cię może?- zapytałam pogodnie.
W tej samej chwili z mojego grzbietu wychylił się Lulu, który do tej pory spał. Wadera nieco się wystraszyła jego nagłym pojawieniem się.
- Nie bój się! To yujin, nazywa się Lulu. Niedawno znalazłam go w Lodowej Krainie. Jego matka została zabita. Ta przyjaciół jest niegroźny- wyszczerzyłam kły w uśmiechu.
- Przyjaciół....- powtórzyła jak echo Meredith.
- No, ruszajmy! Vincent, Klair, chcecie iść z nami?
Oboje przecząco pokręcili łbami. Trudno...
Razem ruszyłyśmy przed siebie. Kierowałam się jak zwykle w kierunku Mizu no Yume. Kiedy tam dotarłyśmy, zaczęłam swój mały wykład.
- Ta rzeka to Mizu no Yume. Podobno jeśli wsłuchasz się w jej szum, może usłyszysz jak zamieszkujące ją nimfy przemawiają do ciebie. Chciałabyś spróbować?
- No jasne!- odparła, pochylając się nad taflą wody.
Westchnęłam i usiadłam na ziemi. Lulu ześlizgnął się z mojego grzbietu i spojrzał na mnie pytająco. Odwzajemniłam spojrzenie z wyrazem ,,czekamy". Często nie komunikowaliśmy się za pomocą słów, a mimiki, wyrazu oczu itp. Miałam nadzieję, że niedługo wykształcimy między sobą tak mocną więź, że będziemy umieli rozmawiać ze sobą w myślach...
Byłam tak pochłonięta rozmyśleniami, że nie zauważyłam, jak mój mały towarzysz podszedł do rzeki. Zanim ruszyłam w jego kierunku, ten wpadł do wody. Krzyknęłam i rzuciłam się do wody, jednak Meredith była szybsza- złapała w szczęki Lulu za futro i wyciągnęła na brzeg. Zaczął się trząść. Szybko wyszłam z rzeki i przytuliłam swoje ciało do stworka, chcąc go ogrzać. Po chwili smacznie spał, cicho chrapiąc.
- Przepraszam za niego- oznajmiłam z nerwowym uśmiechem.- I bardzo ci dziękuję. Mam wobec ciebie dług. Jak byś coś potrzebowała, śmiało mów.
- Naprawdę... to nic- odparła nieśmiało.
- Nie bądź taka skromna. Masz świetny refleks. Udało ci się coś usłyszeć?
Pokręciła przecząco łbem. Westchnęłam.
- Nie martw się, niemal nikomu to się nie udaje za pierwszym razem. Idziemy dalej?
- Tak.
Z tymi słowami udałyśmy się w kierunku Wodospadu Mizu. Zaczęłam dalej prawić wykład.
- Ten las przez który przechodzimy to Stardust Forest. To właśnie w nim żyjemy i polujemy. W nocy można znaleźć tu latające światełka. Podobno jeśli takie się złapie, spełni ono twoje życzenie. Ale sa strasznie szybkie. Masz pytania?
- Nie...
- Świetnie.- Uśmiechnęłam się szeroko.
W tym samym momencie usłyszałam głośny szum wody. Kiedy wyszłyśmy z lasu, naszym oczom ukazał się ogromny wodospad.
- To Wodospad Mizu. Szczeniaki często bawią się tu... Znaczy, bawiłyby, bo na naszym terenie ich póki co nie ma. Ale często przychodzą tu dorosłe wilki, aby popływać.
- Jest jakaś legenda związana z tym miejscem?
- Nie ma. Ale jak coś, zawsze można wymyślić. Pomyślę i jak coś, to chętnie opowiem, może być? Ale ty też mi opowiesz swoją jak coś.
- No jasne!- odparła.
Nagle złapałam ją za futro i pociągnęłam do wody. Lulu nie potrzebował zachęty, odkąd tylko tu przyszłyśmy, wskoczył do wody. Sama rzuciłam się do niej ostatnia i zaczęłam ochlapywać Meredith.
< Meredith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz