Postanowiłam wybrać się na długi spacer ,chciałam odkryć jakieś ciekawe
miejsce. Nie znałam jeszcze dobrze wszystkich terenów watahy ,wszystko
było takie nowe i nie znane. Przechadzałam się między wiekowymi drzewami
,których korony nachodziły na siebie ,nie przepuszczając promieni
słońca. Wędrowałam tak ,aż natrafiłam na rzekę ,,w niej co jakiś czas
przepływały wielokolorowe rybki. Nurt był bardzo powolny . Podeszłam na
brzeg wody ,po czym zaczęłam delikatnie muskać językiem zimną wodę. Gdy
zaspokoiłam pragnienie wznowiłam swoją wędrówkę .Zaczęłam omijać drzewa z
coraz większą prędkością ,aż po pewnym czasie biegłam. Lekki wiatr
muskał mi futro i pyszczek ,łapy przyjemnie zagłębiały się w ściółce
,ogólnie ujmując było to bardzo przyjemne . Biegłam jeszcze przez
dłuższy czas ,aż w końcu płuca zaczęły mi się sprzeciwiać ,dlatego
stanęłam skupiając się na uspokojeniu mojego przyśpieszonego oddechu.
Gdy miałam wznowić mój bieg coś podejrzanego zaszeleściło z mojej prawej
strony. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę wyczekując najgorszego.
Jednak z kłębowiska jeżyn ,malin ,korzeni i innych roślin ,wyłonił się
stary wilk .Szedł on powoli z opuszczoną głową ,dlatego pewnie mnie nie
zauważył .Miał czarną sierść ,która gdzie nie gdzie stawała się szara.
Odchrząknęłam ,tak by obcy zwrócił na mnie swoją uwagę. Basior spojrzał
na mnie ,w jego spojrzeniu widać było ból i smutek ,ale też iskierki
nadziei. Podszedł do mnie powoli i powiedział zachrypniętym głosem:
-Proszę ,pomóż mi i mojej wiosce
-Co się stało
-Zaatakowali ją ludzie a na ich czele stoi zdrajca ,który prowadzi ich do świętych ruin w głębi ziemi.
-A co się znajduje w tych ruinach
-Moja wioska miała pilnować ,by nikt tam się nie pojawił ,ponieważ
znajdują się tam artefakty jednego z najpotężniejszych magów .Przedmioty
,które znajdują się w ruinach dadzą swojemu właścicielowi
nieograniczoną władze. Proszę w tobie jest ostatnia nasza nadzieja ,cała
nasza wioska została wybita.-Ruszyliśmy w stronę ów wioski , po jakimś
czasie znaleźliśmy się na miejscu . Drewniane domki ,zostały
roztrzaskane i spalone ,gdzie nie gdzie leżały martwe albo ciężko ranne
wilki ,przyglądałam się wszystkiemu z powagą ,z zamyślenia wyrwał mnie
głos starca:
-Ludzie poszli w tamtym kierunku ,idź proszę za nimi i ich zabij ,nie
możesz dopuścić do tego by dotarli do artefaktów. Jeśli to zrobisz
otrzymasz od nas to co będziesz chciała- Westchnęłam jak im na tym tak
zależy ,że zrobią wszystko .Po chwili oznajmiłam:
-Niech wam będzie zrobię to-Po tych słowach ruszyłam w wyznaczonym mi
kierunku. W powietrzu roznosił się dobrze mi znany odór ludzi . Biegłam
dalej prosto ,nie musiałam szukać moich ofiar ,one same zostawiały mi
ślad w postaci wydeptanych i zniszczonych roślin. Dlatego szybko ich
dogoniłam ponieważ nie musiałam przedzierać się przez te gęste chaszcze.
Zmieniłam swoją postać ,po czym dopasowałam się do cienia jednego z
ludzi. Kształtem przypominałam jego cień różnica polegała na tym ,że
byłam trochę ciemniejsza od otaczającego mnie mroku lasu .Jednak ludzie
są tak tępi ,że nie zważają uwagi na drobne znaki. Postanowiłam trochę
ich powybijać ,nie zamierzałam walczyć z całą ta hałastrą na raz
,dlatego użyłam swojej mocy by związać jednemu z ludzi nogi ,ten
natychmiast się przewrócił nabijając się piersią na wystającą gałąź
,siła grawitacji ściągnęła go na sam dół pozostawiając na gałęzi krwawy
ślad. Reszta osób które to zobaczyły zaczęły przyśpieszać kroku. Widać
było ,że ich to zaniepokoiło ,miałam ochotę zaśmiać się psychopatycznie
,ponieważ dopiero się rozkręcam. Następny będzie mężczyzna który obok
mnie szedł. Stworzyłam z cienia czarnego węża ,który zaczął wpełzać na
moją ofiarę. Gdy gad dotarł na wysokość ręki faceta ,ukąsił go
wpuszczając do jego krwiobiegu czystą ciemność. Po chwili ów osobnik
zaczął stawać się cały czarny ,aż w końcu stał się jednym z wielu
cieni(tak na marginesie wspomnę ,że było to dla niego bardzo bolesne)
.Reszta ludzi którzy to obserwowali zaczęli między sobą szeptać.
Zdecydowani za długo trwało ,miałam lepszy pomysł . Wspięłam się na
najwyższe z drzew po czym ,wyczarowałam armie kruków ,które zaatakowały
grupkę ludzi ,niektórzy uniknęli ataku ,natomiast inni nie zdążyli tego
zrobić ,przez co moje kruki zaczęły wydziobywać im oczy. Ci zaczęli
panicznie biegać przewracając swoich towarzyszy ,niektórzy powbijali się
na wystające gałęzie inni zostali stratowani przez innych. Po krótkim
czasie została tylko szóstka ludzi ,na ich czele szedł niebiesko włosy
chłopak ,który nie przejmował się utratą swoich sprzymierzeńców . Miałam
ich zaatakować gdy nagle znikli ,popatrzyłam zdziwiona i zaczęłam ich
szukać .Po dłuższej chwili znalazłam przejście ,było ukryte wśród
krzaków róż. Po chwili walki z krzewem kwiatów udało mi się przejść do
przejścia. Szybo zbiegłam po krętych schodach .Na ich końcu znajdował
się długi korytarz ,który wykuty był w białej skale. Rozświetlony był
pochodniami ,które zabarwiały go na kolor zielony (tak kochani płomień
miał kolor zielony)
Szybko pobiegłam do wrót ozdobionych motywami roślinnymi. Weszłam po
chwili do komnaty ,którą opisywało tylko jedno słowo ...a mianowicie
,,nieziemska” (opisałabym ją ze wszystkimi szczegółami ,ale obecnie są
ważniejsze sprawy do załatwienia) Rzuciłam się w kierunku niebiesko
włosego chłopaka ,który sięgał po jakąś laskę. Jednak mój przeciwnik
zrobił zręczny unik po czym się wyprostował i zapytał:
-Dlaczego nie zmienisz swej postaci? –Popatrzyłam na niego
zdezorientowana ,o co mu chodziło? Jednak się nie odezwałam ,po chwili
mój wróg oznajmił:
-Przecież potrafisz zmienić się w człowieka ,więc dlaczego jesteś pod
postacią wilka. Czy nie lepiej jest być człowiekiem? –Nie wytrzymałam
tego ,dlatego krzyknęłam w jego stronę :
-Nie wiem o co ci chodzi świrze ,nie potrafię nic takiego zrobić!-
Mężczyzna westchnął ,po czym pstryknął palcami .Gdy to zrobił zaczęłam
dziwnie się świecić ,mój pyszczek się znacznie skrócił ,uszy zmalały.
Byłam przestraszona nie wiedziałam co się dzieje czy to jakiś urok. Gdy
wszystko ustało ,spojrzałam na swoje....Dłonie!? Próbowałam chwycić swój
pyszczek ale natrafiłam na usta i delikatny nosek. Przyjrzałam się
reszcie ...dwie nogi ,białe długie włosy ,brak szarego futra. Wtedy
zorientowałam się ,że stoję całkiem naga ,dlatego zasłoniłam się
włosami ,na tyle ile mogłam. Z niedowierzanie zapytałam się mężczyzny :
-Co ty ze mną zrobiłeś?!
-Pomogłem ci obudzić uśpioną w tobie moc
-Nic to mnie nie obchodzi ,masz mnie z powrotem zamienić w wilka
-Jeśli ci tak na tym zależy zrób to sama ,bo mi nie przeszkadza ta
sytuacja-Oznajmił przyglądając mi się uważnie. Pobiegłam w jego stronę
by przywalić mu w ten głupi uśmieszek ,ale on złapał mnie za rękę ,po
czy skierował mnie tak bym patrzyła mu w jego szmaragdowe oczy ,po czym z
uśmiechem oznajmił:
-Bądź przy moim boku ,razem zniewolimy cały gatunek magicznych wilków
,tak by nam służyła –Propozycja była bardzo beznadziejna to na ludziach
pragnę się zemścić. Jednak nie dałam po sobie poznać o czym myślę
,dlatego z uśmiechem zapytałam:
-Nawet nie znam twojego imienia i już takie propozycje
-Przepraszam najdroższa ,że się wcześniej nie przedstawiłem jestem
Xavier ,a ty jak masz na imię ,mój piękny słowiku –Bo się zaraz porzygam
tym słodzeniem ,jednak musiałam dalej udawać by zbliżyć się do niego i
zadać decydujący cios
-Annabell
-Co za piękne imię idealnie do ciebie pasuje
-Możesz pościć moją rękę ,nie mam w niej już czucia
-Oczywiście Bello ,nie możemy przecież dopuścić by taki piękny kwiat został uszkodzony prawda?- Zarumieniłam się i wydukałam:
-Pr...Pradwa.- Spojrzałam na piątkę ludzi ,którzy stali w koncie
przyglądając się nam ,schowałam się za plecami Xawiera mówiąc z urazą:
-Zrób coś z nimi czuje się dziwnie gdy tak na mnie patrzą –Niebiesko
włosy machnął ręką w ich stronę ,a mężczyźni natychmiast zaczęli się
rozpływać strasznie przy tym krzycząc. Nie miałam chęci dalej prowadzić
tej farsy postanowiłam zakończyć to jednym posunięciem. Zbliżyłam się do
chłopaka ,oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i z uśmiechem
oznajmiłam:
-Może chcesz całusa za wspólną przyszłość
-Oczywiście. –Xawier zamknął oczy i schylił się w moją stronę.
Wykorzystałam ten moment ,by zadać mu cios prosto w jego serce. Zrobiłam
wokół dłoni ostrze z cienia ,po czym wbiłam je w jego klatkę piersiową
.By mieć pewność ,że na pewno zdechnie wyjęłam jego serce i pokazałam
mu je z dzikim uśmiechem. Gdy umarł wyrzuciłam nieprzydatny mi organ ,po
czym ruszyłam do wioski. Jakimś cudem udało mi się znów zmienić swoją
postać .Wioska była mi bardzo wdzięczna za pomoc ,przez co ofiarowała mi
swoje usługi.
(Ashita zaliczysz mi wyzwanie? Wiem ,wiem trochę się zagalopowałam xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz