wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Annabell

Postanowiłam wybrać się na długi spacer ,chciałam odkryć jakieś ciekawe miejsce. Nie znałam jeszcze dobrze wszystkich terenów watahy ,wszystko było takie nowe i nie znane. Przechadzałam się między wiekowymi drzewami ,których korony nachodziły na siebie ,nie przepuszczając promieni słońca. Wędrowałam tak ,aż natrafiłam na rzekę ,,w niej co jakiś czas przepływały wielokolorowe rybki. Nurt był bardzo powolny . Podeszłam na brzeg wody ,po czym zaczęłam delikatnie muskać językiem zimną wodę. Gdy zaspokoiłam pragnienie wznowiłam swoją wędrówkę .Zaczęłam omijać drzewa z coraz większą prędkością ,aż po pewnym czasie biegłam. Lekki wiatr muskał mi futro i pyszczek ,łapy przyjemnie zagłębiały się w ściółce ,ogólnie ujmując było to bardzo przyjemne . Biegłam jeszcze przez dłuższy czas ,aż w końcu płuca zaczęły mi się sprzeciwiać ,dlatego stanęłam skupiając się na uspokojeniu mojego przyśpieszonego oddechu. Gdy miałam wznowić mój bieg coś podejrzanego zaszeleściło z mojej prawej strony. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę wyczekując najgorszego. Jednak z kłębowiska jeżyn ,malin ,korzeni i innych roślin ,wyłonił się stary wilk .Szedł on powoli z opuszczoną głową ,dlatego pewnie mnie nie zauważył .Miał czarną sierść ,która gdzie nie gdzie stawała się szara. Odchrząknęłam ,tak by obcy zwrócił na mnie swoją uwagę. Basior spojrzał na mnie ,w jego spojrzeniu widać było ból i smutek ,ale też iskierki nadziei. Podszedł do mnie powoli i powiedział zachrypniętym głosem:
-Proszę ,pomóż mi i mojej wiosce
-Co się stało
-Zaatakowali ją ludzie a na ich czele stoi zdrajca ,który prowadzi ich do świętych ruin w głębi ziemi.
-A co się znajduje w tych ruinach
-Moja wioska miała pilnować ,by nikt tam się nie pojawił ,ponieważ znajdują się tam artefakty jednego z najpotężniejszych magów .Przedmioty ,które znajdują się w ruinach dadzą swojemu właścicielowi nieograniczoną władze. Proszę w tobie jest ostatnia nasza nadzieja ,cała nasza wioska została wybita.-Ruszyliśmy w stronę ów wioski , po jakimś czasie znaleźliśmy się na miejscu . Drewniane domki ,zostały roztrzaskane i spalone ,gdzie nie gdzie leżały martwe albo ciężko ranne wilki ,przyglądałam się wszystkiemu z powagą ,z zamyślenia wyrwał mnie głos starca:
-Ludzie poszli w tamtym kierunku ,idź proszę za nimi i ich zabij ,nie możesz dopuścić do tego by dotarli do artefaktów. Jeśli to zrobisz otrzymasz od nas to co będziesz chciała- Westchnęłam jak im na tym tak zależy ,że zrobią wszystko .Po chwili oznajmiłam:
-Niech wam będzie zrobię to-Po tych słowach ruszyłam w wyznaczonym mi kierunku. W powietrzu roznosił się dobrze mi znany odór ludzi . Biegłam dalej prosto ,nie musiałam szukać moich ofiar ,one same zostawiały mi ślad w postaci wydeptanych i zniszczonych roślin. Dlatego szybko ich dogoniłam ponieważ nie musiałam przedzierać się przez te gęste chaszcze. Zmieniłam swoją postać ,po czym dopasowałam się do cienia jednego z ludzi. Kształtem przypominałam jego cień różnica polegała na tym ,że byłam trochę ciemniejsza od otaczającego mnie mroku lasu .Jednak ludzie są tak tępi ,że nie zważają uwagi na drobne znaki. Postanowiłam trochę ich powybijać ,nie zamierzałam walczyć z całą ta hałastrą na raz ,dlatego użyłam swojej mocy by związać jednemu z ludzi nogi ,ten natychmiast się przewrócił nabijając się piersią na wystającą gałąź ,siła grawitacji ściągnęła go na sam dół pozostawiając na gałęzi krwawy ślad. Reszta osób które to zobaczyły zaczęły przyśpieszać kroku. Widać było ,że ich to zaniepokoiło ,miałam ochotę zaśmiać się psychopatycznie ,ponieważ dopiero się rozkręcam. Następny będzie mężczyzna który obok mnie szedł. Stworzyłam z cienia czarnego węża ,który zaczął wpełzać na moją ofiarę. Gdy gad dotarł na wysokość ręki faceta ,ukąsił go wpuszczając do jego krwiobiegu czystą ciemność. Po chwili ów osobnik zaczął stawać się cały czarny ,aż w końcu stał się jednym z wielu cieni(tak na marginesie wspomnę ,że było to dla niego bardzo bolesne) .Reszta ludzi którzy to obserwowali zaczęli między sobą szeptać. Zdecydowani za długo trwało ,miałam lepszy pomysł . Wspięłam się na najwyższe z drzew po czym ,wyczarowałam armie kruków ,które zaatakowały grupkę ludzi ,niektórzy uniknęli ataku ,natomiast inni nie zdążyli tego zrobić ,przez co moje kruki zaczęły wydziobywać im oczy. Ci zaczęli panicznie biegać przewracając swoich towarzyszy ,niektórzy powbijali się na wystające gałęzie inni zostali stratowani przez innych. Po krótkim czasie została tylko szóstka ludzi ,na ich czele szedł niebiesko włosy chłopak ,który nie przejmował się utratą swoich sprzymierzeńców . Miałam ich zaatakować gdy nagle znikli ,popatrzyłam zdziwiona i zaczęłam ich szukać .Po dłuższej chwili znalazłam przejście ,było ukryte wśród krzaków róż. Po chwili walki z krzewem kwiatów udało mi się przejść do przejścia. Szybo zbiegłam po krętych schodach .Na ich końcu znajdował się długi korytarz ,który wykuty był w białej skale. Rozświetlony był pochodniami ,które zabarwiały go na kolor zielony (tak kochani płomień miał kolor zielony)
Szybko pobiegłam do wrót ozdobionych motywami roślinnymi. Weszłam po chwili do komnaty ,którą opisywało tylko jedno słowo ...a mianowicie ,,nieziemska” (opisałabym ją ze wszystkimi szczegółami ,ale obecnie są ważniejsze sprawy do załatwienia) Rzuciłam się w kierunku niebiesko włosego chłopaka ,który sięgał po jakąś laskę. Jednak mój przeciwnik zrobił zręczny unik po czym się wyprostował i zapytał:
-Dlaczego nie zmienisz swej postaci? –Popatrzyłam na niego zdezorientowana ,o co mu chodziło? Jednak się nie odezwałam ,po chwili mój wróg oznajmił:
-Przecież potrafisz zmienić się w człowieka ,więc dlaczego jesteś pod postacią wilka. Czy nie lepiej jest być człowiekiem? –Nie wytrzymałam tego ,dlatego krzyknęłam w jego stronę :
-Nie wiem o co ci chodzi świrze ,nie potrafię nic takiego zrobić!- Mężczyzna westchnął ,po czym pstryknął palcami .Gdy to zrobił zaczęłam dziwnie się świecić ,mój pyszczek się znacznie skrócił ,uszy zmalały. Byłam przestraszona nie wiedziałam co się dzieje czy to jakiś urok. Gdy wszystko ustało ,spojrzałam na swoje....Dłonie!? Próbowałam chwycić swój pyszczek ale natrafiłam na usta i delikatny nosek. Przyjrzałam się reszcie ...dwie nogi ,białe długie włosy ,brak szarego futra. Wtedy zorientowałam się ,że stoję całkiem naga ,dlatego zasłoniłam się włosami ,na tyle ile mogłam. Z niedowierzanie zapytałam się mężczyzny :
-Co ty ze mną zrobiłeś?!
-Pomogłem ci obudzić uśpioną w tobie moc
-Nic to mnie nie obchodzi ,masz mnie z powrotem zamienić w wilka
-Jeśli ci tak na tym zależy zrób to sama ,bo mi nie przeszkadza ta sytuacja-Oznajmił przyglądając mi się uważnie. Pobiegłam w jego stronę by przywalić mu w ten głupi uśmieszek ,ale on złapał mnie za rękę ,po czy skierował mnie tak bym patrzyła mu w jego szmaragdowe oczy ,po czym z uśmiechem oznajmił:
-Bądź przy moim boku ,razem zniewolimy cały gatunek magicznych wilków ,tak by nam służyła –Propozycja była bardzo beznadziejna to na ludziach pragnę się zemścić. Jednak nie dałam po sobie poznać o czym myślę ,dlatego z uśmiechem zapytałam:
-Nawet nie znam twojego imienia i już takie propozycje
-Przepraszam najdroższa ,że się wcześniej nie przedstawiłem jestem Xavier ,a ty jak masz na imię ,mój piękny słowiku –Bo się zaraz porzygam tym słodzeniem ,jednak musiałam dalej udawać by zbliżyć się do niego i zadać decydujący cios
-Annabell
-Co za piękne imię idealnie do ciebie pasuje
-Możesz pościć moją rękę ,nie mam w niej już czucia
-Oczywiście Bello ,nie możemy przecież dopuścić by taki piękny kwiat został uszkodzony prawda?- Zarumieniłam się i wydukałam:
-Pr...Pradwa.- Spojrzałam na piątkę ludzi ,którzy stali w koncie przyglądając się nam ,schowałam się za plecami Xawiera mówiąc z urazą:
-Zrób coś z nimi czuje się dziwnie gdy tak na mnie patrzą –Niebiesko włosy machnął ręką w ich stronę ,a mężczyźni natychmiast zaczęli się rozpływać strasznie przy tym krzycząc. Nie miałam chęci dalej prowadzić tej farsy postanowiłam zakończyć to jednym posunięciem. Zbliżyłam się do chłopaka ,oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i z uśmiechem oznajmiłam:
-Może chcesz całusa za wspólną przyszłość
-Oczywiście. –Xawier zamknął oczy i schylił się w moją stronę. Wykorzystałam ten moment ,by zadać mu cios prosto w jego serce. Zrobiłam wokół dłoni ostrze z cienia ,po czym wbiłam je w jego klatkę piersiową .By mieć pewność ,że na pewno zdechnie wyjęłam jego serce i pokazałam mu je z dzikim uśmiechem. Gdy umarł wyrzuciłam nieprzydatny mi organ ,po czym ruszyłam do wioski. Jakimś cudem udało mi się znów zmienić swoją postać .Wioska była mi bardzo wdzięczna za pomoc ,przez co ofiarowała mi swoje usługi.

(Ashita zaliczysz mi wyzwanie? Wiem ,wiem trochę się zagalopowałam xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT