Zastanawiałam się skąd na świecie biorą się takie upierdliwe typki
,pozwoliłam mu wstać byłam ciekawa jak wszystko się dalej potoczy.
Czułam ,że dzięki naszej małej potyczce mogę wyrzucić z siebie negatywne
uczucia ,które tłumiłam przez dłuższy czas, dlatego nie zamierzałam tak
szybko tego kończyć. Ruszyłam w gęstwiny ,planowałam zastawić na niego
jakąś pułapkę. Zakopałam więc resztę materiałów wybuchowych ,które
zwinęłam Jax’owi po czym ukryłam się w zaroślach . Z dala od
zaminowanego miejsca ,czekałam cierpliwie ,ale basior się nie pojawił ,
po dłuższej chwili zaczęłam niecierpliwić się ,po czym zapytałam sama
siebie:
-No gdzie on jest ,powinien już tam być
-Racja- Przerażona odwróciłam się powoli ,napotykając psychopatyczny
uśmiech basiora. Szybko odskoczyłam, jak dla mnie był zdecydowanie za
blisko. Zaczął do mnie podchodzić oznajmiając:
-Czas na zemstę- Po czym się zaśmiał . Gdy on robił krok w przód ja
natychmiast się cofałam ,dla postronnego obserwatora mogło to wyglądać
jak jakiś dziwny taniec. Zanim się zorientowałam wylądowaliśmy na moim
polu minowym ,gdy postawiłam tylną łapę na ziemi, wszystko wokół nas
zaczęło eksplodować wyrzucając nas na parę metrów w górę. Zaśmiałam się
psychopatycznie te wszystkie wybuchy nie były takie złe ,dziwił mnie
jednak fakt ,że nikt z watahy tu nie przyszedł zaniepokojony hałasami.
Spadaliśmy tak przez parę sekund ,Jax wylądował na ziemi a ja na grubej
gałęzi świerku . Wybuch nie zrobił nam krzywdy ,jedynie trochę
poturbował. Wykorzystując element zaskoczenia ,opuściłam się na ogonie
najniżej jak mogłam. Po czym zmieniłam się w człowieka i opadłam na
basiora i przygwoździłam go do ziemi. Nie mogłam się powstrzymać i z
szerokim uśmiechem zaczęłam go dusić. Parę sekund później zaczął się
dławić i krztusić ,po chwili z jego pyska zaczęła cieknąć ślina ,która z
sykiem wylądowała na moich dłoniach. Szybko odskoczyłam i pobiegłam do
jakiejś kałuży ,by zmyć śmiertelną truciznę .Gdy spojrzałam na dłonie
na biało mlecznej skórze widniały czerwone bąble a wokół nich skóra była
prawie czarne. Gdy przyglądałam się tak dłonią słyszałam jak basior
łapczywie oddychał ,krztusząc się przy tym . Wstałam i otrzepałam kolana
,miałam odejść ,starczy już tej zabawy ,Jax nawet nie walczył poważnie
,co to za frajda pytam się ? Gdy szłam przy basiorze, ten chwycił moją
kostkę i zacisnął swoje szczeki. Krzyknęłam z bólu ,nie wiele myśląc
wyrwałam nogę z jego pyska i powłócząc nią skierowałam się w stronę
lasu. Musiałam zabarykadować się w jakiejś bardzo ciemnej jaskini ,nie
zamierzałam iść do żadnego lekarza. Z rozmyślań wyrwał mnie hałas który
dobiegał stylu . Zanim się zorientowałam czarna góra futra powaliła mnie
na ziemie .Po chwili do moich uszu dobiegło pytanie basiora:
-Poddajesz się?
-Jeszcze czego dopiero się rozkręcam –Po czym z trudem udało mi się
zwalić go ze mnie ,znów naruszył moją przestrzeń osobistą. Postanowiłam
zmienić swoją postać ,dzięki temu będę mogła szybciej uciec. Basior
chwycił mnie za ogon po czym rzucił na pobliską łąkę, słońce mocno
przygrzewało, pozbawiając mnie sił. Nasza walka trwała jeszcze przez
dłuższy czas . Z trudem podniosłam się po ostatnim ataku ,po czym
ruszyłam w cień drzew ,jednak mój plan udaremnił basior ,który zagrodził
mi drogę i z triumfalnym uśmiechem oznajmił:
-Nie pozwolę ci na to- Z irytacją próbowałam go ominąć ,jednak uparcie
mi na to nie pozwalał ,dlatego cofnęłam się o parę kroków i z rozpędu
walnęłam go z główki w bok. Oboje sturlaliśmy się ze wzgórza ,po
krótkiej chwili zatrzymaliśmy się na pastwisku porośniętym świeżą i
soczyście zieloną trawą. Zawstydzona zorientowałam się ,że mój pyszczek
znajduje się tylko parę króciutkich centymetrów od pyszczka Jax’a..
Popatrzyliśmy sobie w oczy zdezorientowani, po czym odskoczyłam od niego
jak poparzona .Basior na moją reakcje zaśmiał się ,po czym nastała
cisza, by ją przerwać spojrzałam mu w oczy po czym zapytałam chłodno:
-Zgoda? Jesteśmy już nieźle poturbowani ,dlatego uznajmy ,że jest remis.
–Nie zamierzałam pokazać mu ,że się poddaje .Po prostu miałam dość jak
na jeden dzień.
(Jax? Co teraz zrobisz ^^ ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz