Przechadzałam się po terenach watahy (tak znowu ta stara śpiewka)
,miałam już wracać ,ale coś kazało mi iść dalej w głąb lasu ,tak też
uczyniłam. Po kilku minutach takiego błądzenia ,ujrzałam w oddali jakąś
jasną plamę ,zbliżałam się do niej . Gdy byłam od tego czegoś oddalona o
parę metrów ,zorientowałam się ,że to wilk. Podeszłam do niego jeszcze
bliżej gotowa na atak z jego strony, jednak ten nie nastąpił.
Przyjrzałam się uważnie basiorowi. Gdzie nie gdzie z jego ran skapywała
krwistoczerwona ciecz. Nie wyglądał najlepiej ,jeśli go tu zostawię
najpewniej umrze. Sama nie wiem co strzeliło mi do głowy ,normalnie to
bym przeszła sobie obok ,jednak coś mnie od tego powstrzymało . Udało mi
się wyczarować mały wózek ,nie dałabym rady przenieść basiora na
plecach ,dlatego wpakowałam go na wózek ,po czym ruszyłam. Postanowiłam
nieznajomego przenieść do jakiejś jaskini ,dzięki temu nic nas raczej
nie zaatakuje. Znalazłam dość sporawą jaskinie ,bez większego
zastanawiania się umieściłam tam basiora .Poszłam przeszukać okolice w
poszukiwaniu ,pewnej rośliny leczniczej z tego co pamiętam była to babka
wąskolistna. Gdy znalazłam ziele ,poszłam jeszcze po trochę wody ,po
czym ruszyłam do jaskini .Gdy znalazłam się z powrotem w jaskini
,opatrzyłam rany basiora ,dałam mu też trochę energii ,która uzyskałam z
cienia. Gdy to zrobiłam basior się obudził zadałam mu pare pytań:
-Jak się czujesz ? co robiłeś na terenach watahy porannej gwiazdy? Jak masz na imię? –Przerwał mi słaby głos basiora
.- Kim jesteś ?
- Jestem Annabell
- Dziękuję - Wyszeptałem
- Nie ma za co - Uśmiechnęłam się ,sama nie wiem dlaczego to zrobiłam
,może instynkt mi mówił ,że gdy jest się miłym chory szybciej zdrowieje?
Podałam basiorowi wodę mówiąc mniej przyjaznym głosem:
-Pij –Basior spełnił moją prośbę ,po chwili cała woda ją mu przyniosłam
znikneła. Spojrzałam jeszcze na basiora ,kiedy on wyzdrowieje ,nie chce
się bawić w jakąś opiekunkę. Westchnęłam po czym skierowałam się na
drugi koniec jaskini ,nie zamierzałam być blisko basiora ,w końcu go nie
znałam ,mógł mi zrobić krzywdę .Miałam wyjść coś upolować ,jednak
zaczął padać deszcz no świetnie, po prostu pięknie całą noc sam ,na sam z
obcym basiorem, wielkie dzięki wszechświecie. Usiadłam z powrotem na
swoje miejsce basior mi się dziwnie przyglądał dlatego zapytałam go z
irytacją:
-Jak masz na imię? I dlaczego tak mi się przyglądasz?
-Jestem Error ,przyglądam się tobie ponieważ mogę ,raczej mi tego nie
zabronisz prawda-Gdy skończył zaśmiał się. Westchnęłam będę musiała
jakoś przetrzymać tą noc ,chociaż może pójdę w deszczu .Jednak jako
odpowiedź usłyszałam ,głośne grzmoty i szalejący wiatr.
(Errorku ? brak weny się odzywa )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz