Udałem się w poszukiwaniu pożywienia do lasu. Nie jadłem nic od kilku
dni, bardzo przeżywałem śmierć mojej opiekunki - Elby. To ona mnie
wychowała, a teraz nie mam nikogo. Dość tego, koniec użalania się nad
sobą, jak tak dalej pójdzie zdechnę z głodu. Ruszyłem dalej, zanurzając
się w coraz ciemniejszą część lasu. Nagle usłyszałem jakieś szmery, czy
ja się nie mylę? Czy w oddali widzę jakiegoś wilka?
Tak, to wilk... zaraz, zaraz i do tego Wadera. Zapomniałem już o swoim
głodzie i szybko ruszyłem w jej stronę. Oczywiście w myślach, już
układałem sobie jak do niej zagadam. Podszedłem pewnym krokiem do niej,
już chciałem dotknąć ją łapą, lecz nagle ona się odwróciła i odskoczyła w
bok.
- Nie bój się mnie, jestem Zuko. Zobaczyłem ciebie z daleka i postanowiłem podejść - z uśmiechem, powiedziałem.
- Czego chcesz? - odparła, podejrzliwie Ashita.
- Ja? E.. a co taka piękna Wadera, jak ty robi sama w takim niebezpiecznym miejscu? - Spytałem, już mniej pewny siebie.
- Dla kogo niebezpieczne, dla tego niebezpieczne.
- Oj no nie denerwuj się tak. Jak masz na imię?
<< Ashita? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz