czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Sebastian c.d Marry

Dobrze ,że wadera przestała drążyć temat ,nie miałem ochoty o tym mówić. Znów zacząłem wspominać dawne czasy ,były one bardzo piękne i beztroskie. Pamiętam do dziś jak Beleth uczył mnie postrzegania duszy ,strasznie się śmiał gdy mi nie wychodziło ,a po każdej porażce dopingował mnie ,bym się nie poddawał. Z rozmyślań wyrwał mnie głos wadery:
-Co robisz na terenach watahy porannej gwiazdy?-Świetnie się składa ,jeśli dołączę będę mógł potrenować w spokoju ,nie martwiąc się o nic ,dlatego zamiast odpowiedzieć zapytałem Marry:
-Mogę dołączyć?
-Nie wiem ,takie decyzje podejmuje Alfa
-A kiedy do niej pójdziemy
-Jutro ,teraz zapada noc ,a po za tym rozszalała się niezła burza- Spojrzałem zdziwiony na wyjście jaskini. Rzeczywiście ,na dworze panowała niezła ulewa ,wiał też silny wiatr i co jakiś czas słychać było grzmoty ,którym towarzyszyły błyski ,że też tego nie zauważyłem wcześniej. Ziewnąłem ,po czym oznajmiłem:
-Może pójdziemy spać
-Oczywiście- Na te słowa mój talizman ,znów zgasł ,co znaczy ,że mój opiekun nas słyszy. Uśmiechnąłem się ,po czym położyłem swoją głowę na łapach i zasnąłem. Na moje szczęście nic mi się nie śniło.

*******Rano*******

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wejście jaskini. Przeciągnąłem się ,po czym wstałem ,co nie powiem sprawiło mi nie mały ból .Westchnąłem nie obejdzie się bez zjedzeniu parę zagubionych duszyczek, osobiście wolałem świeże ,z dopiero co zabitej ofiary. Gdy o tym pomyślałem spojrzałem na wadere, która nadal słodko spała (tak na marginesie dodam ,że bardzo słodko wyglądała ) Wyszedłem z jaskini ,kurde jak boli ,te rany chyba nigdy się nie zagoją. Obszedłem wejście do jaskini ,jednak nie znalazłem interesującej mnie rzeczy ,dlatego poszerzyłem obszar poszukiwań. Po jakimś czasie udało mi się znaleźć małą duszyczkę. Przypominała małe światełko ,które unosi się lekko na wietrze ,miała kolor brązowy ,co oznacza ,że jest to dusza jakiegoś mieszkańca lasu. No nic na śniadanie powinna starczyć, wziąłem ją do pyska ,po czym połknąłem , nie miała jakiegoś określonego smaku, gdybym miał go do czegoś porównać był by to smak wody z cukrem, taki delikatny i prawie nie wyczuwalny. Wróciłem szybko do jaskini ,nie chciałem by wadera zadawała mi pytania typu ,,Co robiłeś? Gdzie byłeś ... itd.” Położyłem się na swoim miejscu i cierpliwie czekałem aż Marry się obudzi. Po krótkim czasie usłyszałem jak wadera się przebudza .Gdy już wstała zapytałem :
-Co ty na to by wybrać się na małe polowanko- Uśmiechnąłem się szeroko. Tak na prawdę nie byłem głodny ,jedna dusza starczy mi na jakieś dwa dni ,ale nie chciałem by Marry nabrała jakiś podejrzeń ,na razie nie chciałem by dowiedziała się o mnie prawdy.

(Marry ,może być :3 ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT