czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Mavis CD Zayn


Basior był miły i widać było, że się stara. Był jednak samcem. Nie mogę się spouchwalać z basiorami. Pięć minut minęło, kiedy podsunął mi kawałek sarny. Mruknęłam coś w stylu "dziękuję" i schyliłam łeb aby oderwać kawałek mięsa. Pachniało tak smakowicie... natychmiast zanurzyłam kły w soczystym mięsie. Przegryzłam i połknęłam. Nigdy jeszcze nie czułam takiego smaku. Zazwyczaj wystarczało mi surowe mięso. To jednak było o wiele lepsze. 
 Jedliśmy w milczeniu, każdy zajęty swoim mięsem. Kiedy przełknęłam ostatni kawałek mięsa, Zayn uniósł łeb i spojrzał na mnie.
- Smakowało? - spytał z uśmiechem. 
 Spojrzałam na niego lekko zmieszana. Był miły, ale to basior. Pamiętaj o tym, Mavis.
- Tak, dziękuję - burknęłam. 
 Uśmiech nieco przybladł na jego pyszczku.
- Wybacz, ale mam kilka spraw do załatwienia - powiedziałam, odwracając się od niego. 
 Po chwili jednak usłyszałam jego kroki. Spojrzałam w lewo. Basior szedł obok mnie, wyraźnie nie zniechęcony moim zachowaniem. Zatrzymałam się gwałtownie, a Zayn dopiero po kilku chwilach zorientował się, że stoję. Spojrzałam na niego zadziornie i spytałam:
- Jesteś nowy, tak?
- Jakby na to nie patrzeć, to tak - odparł.
- To... - odchrząknęłam. - Może Cię oprowadzę, co?
- Z przyjemnością - obdarzył mnie kolejnym, promiennym uśmiechem.
- A więc chodźmy - kiwnęłam lekko łbem i skręciłam lewo. 
 Basior musiał uskoczyć mi z drogi, ale po chwili znów się ze mną zrównał. Zaczęłam mu wszystko tłumaczyć:
- Jesteśmy na Jushiri, głównej polanie watahy. Tu spędzamy większość czasu, wiesz, odpoczywamy, bawimy się, spotykamy się i takie tam... Jushiri najpiękniej wygląda późnym wieczorem i w nocy. Zwykle latają tu wtedy świetliki. Świetna zabawa to gonitwa. Tutaj nie można na nic wpaść, więc możemy tu biegać do woli. 
 Kiedy wkroczyliśmy między drzewa, przyjemny chłód rozlał się po naszych grzbietach.
- To Shinrin. Bardzo przyjemne miejsce, prawda? Tutaj swawolą szczenięta i... no, dorośli czasem też. Dobre miejsce do ćwiczeń i polowań. Ogólnie mnóstwo tu zwierzyny - stwierdziłam. 
 Szliśmy kilka minut w milczeniu. Planowałam pokazać mu moje ulubione miejsca. Po kilku minutach weszliśmy do ciemniejszego lasu. Drzewa tu były wyższe i ciemniejsze.
- Stardust Forest - rozejrzałam się. - Co noc znajdziesz tu roztańczone światełka. Podobno, jeśli się takowe złapie, spełni ono jedno życzenie. Tutaj głównie odbywają się polowania. Zwierzyny jest tu więcej niż w Shinrin. 
 Spojrzałam na najbliższe drzewo. Było ogromne, wysokie i z pewnością mocne. Doskoczyłam do niego i zaczęłam się wspinać. Gałęzie smagały mnie po pyszczku i grzbiecie, ale chwytałam się mocno grubszych konarów i po kilku minutach byłam na szczycie. Tuż obok mnie, na skrzydłach, lewitował w powietrzu Zayn.
- Widzisz tamte góry? - spytałam, wskazując łapą na wschód, gdzie rozpościerał się łańcuch górski, pokryty czapą lodową. - To Spiczaste Góry. Częsty cel tych, którzy chcą poprawić swoje umiejętności. Ale czeka tam wiele niebezpieczeństw. Na przykład smoki. A za tymi górami, znajduje się Lodowa Kraina. Paskudne miejsce, temperatura spada nawet do -50 stopni. Ale tam - teraz wskazywałam łapą na północy zachód. - Jest jeszcze gorzej. Ta ciemna plama, widzisz? To Las Śmierci. Okropność. Wszystkie potwory tam mieszkają. Nikt prawie stamtąd nie wrócił. Ale dalej, schodzimy. Zostało nam jeszcze Mizu no Yume, Wodospad Mizu, Amfiteatr i - urwałam. Aleja Zakochanych. Może lepiej nie. - I to chyba tyle. Więcej terenów nie znam. 
 Zaczęłam powoli i ostrożnie schodzić z drzewa, stanowczo odmawiając pomocy ze strony Zayna, który już po chwili stał na gruncie, czekając na mnie.
<Zayn?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT