Chwilę wahałam się czy go zaprowadzić,ale w końcu posłusznie ruszyłam
przed siebie.Nie bardzo wiedziałam gdzie iść,lecz wolałam już bardziej
nie zlościć tego Basiora.Szliśmy w zupełnej ciszy,trochę bałam się
odezwać,ale w końcu moja rozgadana natura wzięła górę
- Aaaa chodzi ci bardziej o miejsce typu jakinia czy jakiś większy obszar ? - Zagadałam zaerkając kątem oka na Wilka
- Nieważne - Burknął - Ma być ciemne,ponure i ma być tam spokój
- Rozumiem,a używasz jakiegoś imienia ? - Uśmiechnęłam się przyjacielsko
- Tak,ale nie powinno cię to interesować - Spiorunował mnie wzrokiem
- Proszę,proszę tak ładnie proszę - Zatrzepotałam uroczo rzęsami
- Liam - Warknął krótko
- A,ja Marry
I tak właśnie sobie rozmawialiśmy,a raczej ja rozmawiałam,a Liam rzucał
jakieś krótkie i smętne odpowiedzi,aż dotarliśmy do wyznaczonego
przezemnie celu.To tutaj powiedziałam dumnie wzkazując na drewnianą
tabliczkę przy ścieżce
- "Las Śmierci" - Przeczytał głóśno Liam
- Osobiście,nigdy tu nie byłam,ale Vincent mi opowiadał o tym miejscu i
mówił,żebym tam nigdy nie chodziła - Powiedziałam,przenosząc wzrok to na
las to na towarzysza
(Liam ? Idziemy ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz