- Aha, chyba zaczynasz mieć halycunację... i to prze ze mnie. Chyba
powinnam iść skoro zaczynasz coś bredzić. - Wystawiłam kły. Basior od
razu zrobił zaskoczoną minę.
- Nie, nie... już mnie uleczyłaś...- Zaśmiał się Zuko.
- Idziemy nad rzekę? - Zaproponował basior. Wiedziałam co Zuko knuje, znowu wrzuci mnie do wody...
- No dobra... - Przekręciłam oczami w lewo i prawo. Kiedy już
dotarliśmy. Na piaszczystym piasku robiłam duży zamek z piasku. Basior
podszedł do mnie i kucnął, zaczął robić o wiele większy zamek od mojego.
Kiedy już skończył zbużył mój i pokazał łapą na swój piękny zamek.
Wkurzyłam się i krzyknełam:
- Tak się chcesz bawić?! - Uśmiechnełam się szyderczo i rzuciłam w basiora piaskiem.
- Oś ty! - Krzyknął zaskoczony basior po czym rzucił we mnie piaskiem. I
tak zaczeła się bitwa... Nie dawałam za wygraną więc rzucałam coraz
szybciej. Po chwili przestaliśmy a ja ustawiłam się przodem do wody i
powiedziałam:
- No dalej zrób co kochasz robić... - Uśmiechnełam się i basior popchnął
mnie do wody po chwili basior wskoczył do wody i zanurkował... Nie
dziwie się byliśmy cali w piasku. Pływaliśmy jeszcze dłuższh czas i
.....
Zuko... Sprawiłam ci tą przyjemność :")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz