- Nie...nie ma sensu spać.- Pokręciłem głową. Skoro wstaje świt...
Wadera przysiadła na trawie, wpatrując się w złotą poświatę na
horyzoncie. Ja poczekałem chwilę z odpoczynkiem, rozmyślając przy
świetle dnia.
- Co jest? Zapytała po chwili.
Otrząsnąłem się z głębokiej zadumy.
- A nic,nic.- Uśmiechnąłem się nieco. - Mój wzrok z tarczy słońca zsunął
się niżej, na Ashitę. Wzruszyłem ramionami i przysiadłem się obok
wadery. Jednak cisza nie trwała zbyt długo. Usłyszałem za sobą ciche
szeleszczenie, jakby coś, lub ktoś, skrywało się w zaroślach. Spojrzałem
przez ramię na linię drzew, oraz na lekko kołyszące się gałązki
porzeczki.
Askita również się odwróciła.
- Widziałaś to?- Zapytałem, nie odwracając czujnego wzroku od krzaków porzeczki.
(Askita? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz