Cicho stąpałam po pożółkłych liściach, które od pewnego czasu widywałam na ziemi co raz częściej. Jesień zbliżała się wielkimi krokami, a po niej nadejdzie zima. Westchnęłam, uważając, by nie przydepnąć łapą żadnego suchego patyka. Trzask, który by się wtedy rozległ, z całą pewnością spłoszy małego jelenia, stojącego jakieś dziesięć metrów ode mnie. Szłam w jego stronę powoli i bez pośpiechu, starając się utrzymywać jednostajny rytm oddechu. Jednak po chwili usłyszałam coś dziwnego, co mocno drażniło moje uszy. Z mojego pyska wydarł się głośny krzyk, a zaalarmowany jeleń szybko uniósł łeb i czmychnął w stronę Wodospadu Mizu. Jednak ja nie zwróciłam na to uwagi, podążając w kierunku źródła niecodziennego dźwięku. Po kilku minutach marszu dotarłam do dziwnych wrót. Były masywne, na wysokość dwóch dorosłych słoni stojących na sobie i szerokość trzech wilków ustawionych jeden za drugim. Nie posiadały zbędnych ozdób, tylko na ich czubku dostrzegłam złoty napis z wijącymi się literami, które układały się w słowa (tak, wilki świetnie czytają. A co sobie myśleliście? xd) ,, Przejście do Świata Ludzi...". Było tam coś jeszcze, ale nie potrafiłam tego odszyfrować. Przecież ludzie żyją tutaj... może to jakiś inny wymiar? Zza drzwi dochodziły do mnie także odgłosy śmiechu, płaczu, krzyku i szeptów. Zmarszczyłam brwi i prychnęłam cicho, rozważając wszystkie za i przeciw, dla których miałabym spróbować tam wejść, bądź nie. Jednak w tym samym momencie poczułam mocny podmuch wiatru, a Wrota się otworzyły, tworząc wir, który zassał mnie do środka. Nie dałam rady się mu oprzeć.
Gdyby ktoś się mnie później zapytał: ,, Hej, Ash, jakie to uczucie jest być zasysanym przez ogromny wir?"
Uśmiechnęłabym się i odpowiedziała ,, Dzięki za pytanie. Było kolorowo, zimno i wirowato".
Wszytko zlewało się ze sobą, kręcąc się z ogromną prędkością. Mam wrażenie, że nabawiłam się też tzw. ,,choroby lokomocyjnej", ponieważ czułam coś dziwnego w żołądku, co rozpaczliwie usiłowało się wydostać przez mój układ pokarmowy. Z nieznanego mi powodu było też tam straszliwie chłodno, mimo, że obracałam się tam z zawrotną prędkością i powinno mi być ciepło. W tym samym momencie poczułam, że coś podchodzi mi do gardła i muszę to z siebie wyrzucić, ale nagle zarejestrowałam, że stoję na twardym i- co najważniejsze- nie obracającym się stałym lądzie. Odetchnęłam z ulgą, chcąc pójść przed siebie, ale zorientowałam się, że jestem jakby... wyższa. I stoję na dwóch łapach. Podeszłam do niewielkiego jeziorka w pobliżu i cicho krzyknęłam. Stałam się człowiekiem!
Przyjrzałam się sobie uważnie. Pomachałam ręką, a postać w odbiciu uczyniła dokładnie to samo. Co tu się wyprawia? Bez względu na wszystko, muszę znaleźć stąd wyjście! Rozejrzałam się dookoła. Słyszałam z tego miejsca śmiechy, płacz, krzyk i szept, a tu ani żywej duszy. Pobiegłam przed siebie, a moje stopy odbijały się od wydeptanej ścieżki. Chciałam jak najszybciej znaleźć Wrota do mojego świata. Nagle wpadłam na coś... a raczej kogoś. Podniosłam wzrok. Obok mnie stał chłopak wysoki o fioletowych oczach i potarganej, ciemnobrązowej czuprynie.
- Kim jesteś?- wyjąkałam, rozmasowując obolałą głowę.
- Vincent, a ty?- odparł nieznajomy.
- Ashita. Czekaj... Vin, to ty? Wilk? Też tu jesteś jako człowiek?!
- Ta... Ciężko mi uwierzyć, że to ty, Ashita. Kompletnie siebie nie przypominasz- uśmiechnął się.
- Ty też, zapewniam cię. Jak tu trafiłeś?
- Sam nie wiem. Byłem na polowaniu, znalazłem jakieś Wrota, one mnie wessały i.. oto jestem!
- No to ja podobnie. Chodź, poszukamy razem wyjścia- mruknęłam, podnosząc się z ziemi.
Dziwnie się czułam w nowym ciele. Wszystko było takie nowe... miałam kciuki, wie nogi i dwie ręce, włosy tylko na głowie, ubrania (ale z nich akurat się cieszyłam, bo ich brak mógłby być nieco kłopotliwy).
- Ashita!- usłyszałam.- Tam są nasze Wrota!- Vin wskazał łapą... znaczy się ręką na ogromnie drzwi stojące parędziesiąt metrów od nas. Rzuciliśmy się biegiem w tamtym kierunku, ale kiedy byliśmy tuż przed naszym celem, na drodze stanęli nam ludzie. Dokładnie dziesięciu. Ale wtedy mój przyjaciel wystąpił na przód i rzucił do nich:
- Cofnijcie się i dajcie nam przejść!
Ci przez chwilę wyglądali na oszołomionych, a potem cofnęli się jak w transie.
- Tak, panie- odpowiedzieli zgodnym chórem.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on odwzajemnił mój wzrok.
- To był Geass, Moc Królów. Dzięki niej mogę wydawać innym rozkazy, a oni je wykonują, ale działa to tylko jakiś czas. No i potem organizm jakby się na to uodparnia i nie mogę ponownie na kogoś tego rzucić.
- Świetne!- krzyknęłam.- Ale teraz wejdźmy przez Wrota, zanim oni odzyskają rozum!
Mój towarzysz kiwnął głową. Drzwi otworzyły się szeroko, tworząc wir, który wessał nas do środka.
Powtórka z rozrywki była. Myślałam już, że nie wytrzymam, ale w tym samym momencie poczułam, że stoję na twardym gruncie. I znowu jestem wilkiem.
- Uf- westchnęłam.- Było... ciekawie. Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy. Idziesz ze mną na polowanie? Głodny jestem, ty pewnie też.
Kiwnęłam łbem i ruszyłam z basiorem w głąb lasu w poszukiwaniu zwierzyny.
< Opko pisane w odpowiedzi na wyzwanie od Klair. Przepraszam że tak długo, ale nie miałam pomysłu zbytnio. Zaliczysz mi to zadanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz