Spojrzałam na nią z niechęcią. Po co jej to wiedzieć? Lepiej dla niej,
aby nie znała tego imienia. Wpatrywałam się w nią intensywnie moimi
lodowatymi oczami. A potem mrugnęłam i bez słowa się odwróciłam.
Zaczęłam powoli iść. Teraz przypomnieli mi się moi rodzice, moje dawne
imię i dawne życie... to wszystko zdawało się być takie odległe...
potrząsnęłam łbem. Nie, to już nie wróci. Muszę przyjąć to co mam. A mam
nowe życie w watasze... i mam nowe imię, które brzmi...
- Amfitryta - zdanie dokończyłam na głos.
- Och, ładnie - usłyszałam głos wadery.
Teraz przypomniałam sobie do niej. Odwróciłam łeb w jej stronę i
spojrzałam na nią smutno. Patrzyłam na jej śnieżnobiałe futro,
niebieskie znaczenia i na jej oczy. A potem mrugnęłam szybko kilka razy i
odeszłam znowu w las.
<Destiny? Sorry, że krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz