Przechadzając się po terenach watahy, rozmyślałam w milczeniu. Czyżby
coś się zmieniło w moim dotychczasowym życiu? Poznałam tyle wspaniałych
osób, wader i basiorów, których polubiłam, niektórych pokochałam jak
rodzone rodzeństwo... Może stałam się inna? Może dzięki przyjaciołom,
zrobiłam się milsza i bardziej wesoła? A może sobie coś ubzdurałam?
Potrząsnęłam łbem, kończąc żałosne rozmyślania. Idąc między drzewami
Stardust Forest, usłyszałam cichy, prawie niewyraźny plusk. Puściłam się
biegiem w tamtym kierunku, a wiatr zasyczał mi gniewnie w uszach. Kiedy
stanęłam na brzegu Mizu no Yume, schyliłam szybko łeb i zaczęłam pić.
Mój język ruszał delikatnie taflę wody, tworząc na niej kółka. Po chwili
jednak przestałam pić, z językiem nadal wywieszonym, ponieważ obok
swojego odbicia w wodzie, zobaczyłam też inne, które niewątpliwie
należało do basiora. Podniosłam łeb (język schowałam) i powiedziałam:
- Cześć, Vincent.
- No hej. Co tu robisz sama? - odparł Vincent, siadając obok mnie i patrząc na mnie z ciekawością.
- Przechadzam się - wzruszyłam ramionami.
Spojrzałam na niego. Przyjaciel... Uśmiechnęłam się do niego szeroko,
jakbym tym jednym uśmiechem mogła mu powiedzieć wszystko. Vincent jednak
nie odwzajemnił uśmiechu.
- Coś się stało? - spytałam delikatnie.
- Nie - odparł, patrząc w wodę. - Tak.
Zdziwiłam się tą nagłą zmianą zdania. Zamrugałam szybko kilka razy i spytałam:
- A powiesz mi co?
- Nie mogę, Amy. Muszę to sam skończyć.
- Rozumiem. Ale pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebował pomocy, to
jestem chętna - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
A potem odwróciłam się i zniknęłam pomiędzy drzewami.
UWAGA!!! Opowiadanie jest całkowicie neutralne - jego treść nie wpływa na relacje wilków w innych opowiadaniach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz