Wstał nowy dzień. Poszłam na poranne polowanie.
Zauważyłam dość dużą sarnę. Ukucnęłam i zaczęłam się skradać..Potem
biegłam jak szalona w jej stronę. Biegłam i biegłam,aż w końcu na kogoś
wpadłam.
-Oj,naprawdę Cię przepraszam...-powiedziałam.
-Nic się nie stało-uśmiechnął się basior.
-Jestem Alice-przedstawiłam się.
-Sebastian- uśmiechnął się.
-Na pewno nic ci nie jest?-spytałam zdezorientowana.
-Na pewno,ale dziękuję za troskę.
-To dobrze. Nie chciałabym zacząć życia w watasze od zranienia jakiegoś wilka-zaśmiałam się-przejdziemy się gdzieś?-spytałam.
Sebastian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz