Obudziłam się wcześnie rano...cud,że się obudziłam,bo jest już ze mną naprawdę cienko.
,,Dobra Allie weź się w garść i zrób coś szybko,bo inaczej szybko opuścisz ten świat..."myślałam w kółko.
Sarna?Dwie? Całe stado! Trudno wyobrazić sobie moje zadowolenie!
Ukucnęłam i zaczęłam biec w jej stronę...nagle zaczęłam biec szybciej? Co jest?
Zauważyłam,że złożyły mi się skrzydła,a z moich łap leciało powietrze...
Zaraz, zaraz...to ja mam skrzydła?,, Boże,jaka ja głupia!"roześmiałam się w duszy.
Złapałam sarnę za gardło,a z jej tętnicy zaczęła sączyć się krew.
Zjadłam ja w mgnieniu oka. tak się wychudziłam,że byłam o połowę cieńsza
w średnicy!
*Minęło sporo czasu, który poświęciłam na poszukiwania siostry*
Postanowiłam ustać w poszukiwaniach,ponieważ zrozumiałam,że to bez
sensu...świat jest duży a ona mogła być wszędzie! Zaczęłam budować sobie
jaskinię na pewnym klifie. Wydrążyłam w skale dużą,głęboką i wysoką
dziurę. I sobie tam mieszkałam...do czasu...
Zaczęło brakować wody w okolicy...deszcz nie padał od dwóch miesięcy,a
słońce paliło jak diabli. Jedzenie (znaczy sarny i inne tam takie)
uciekły...nie z mojej winy,lecz z winy suszy...poszły sobie szukać
jakiegoś wodopoju.
Gdy wszystko co mogłam zjeść lub wypić się ulotniło,co miałam innego do
wyboru? Zacząć dietę złożoną z liści,kory i trawy przyprawioną pyłkiem
ze skrzydeł motyla? NIGDY!
Wzleciałam w górę (co zdziwiło okoliczne ptaki) i obserwowałam tereny z góry. Zobaczyłam wielką,niebieską plamę w oddali...
-Jest!-krzyknęłam uradowana.
-Jest! Jest! jest!-powtarzałam ciągle lecąc w stronę wody.
Przestałam krzyczeć. Nie chciałam wystraszyć saren i jeleni pojących się
niedaleko. Będę miała lepszą wyżerkę. I łatwiejszą. Gdy w organizmie
jest mało wody,to mózg i cała podświadomość fiksuje i jesteś otumaniony.
Tak było w przypadku zwierząt pijących wodę jak opętane...
Zawyłam.
One nic.
Skakałam.
One nic.
Przeleciałam im przed oczami.
One nic.
Korzystając z okazji zabiłam nieświadome sytuacji 1 sarnę i 1 jelenia.
Jakiś mały jelonek się jeszcze znalazł. Wyrośnięty królik. 1
warchlaczek. Polowałam z zawrotną szybkością. Taki urodzajny w mięso
dzień marzy się każdemu wilkowi...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz