Wspomnienia wracały z zawrotną prędkością. Co prawda, była to zaledwie namiastka, jednak wystarczyła. W czasie chwilowego powrotu do rzeczywistości, złapałem Klair za łapę. Chciałem jej pokazać, iż wszystko w porządku, jednak ta natychmiast... pojawiła się obok mnie!
- To prawdziwa ty?- zapytałem szeptem.
- Tak- pokiwała łbem.- Widziałam Jikana. Powiedział, że to dzielenie myśli. Jeśli chcesz, będę ci towarzyszyć...
Uśmiechnąłem się. I ujrzałem pierwszy skrawek wspomnień:
Pierwsze zetknięcie z Magią Gwiezdnych Duchów.
Zamazana postać, chyba moja matka, wręcza mi pięć kluczy i zaczyna śpiewać. Miała bardzo ładny głos.
,,Skoro przeszłość można wydrzeć;
To kto nam zapewni teraźniejszość;
Pozbawioną milczącej pamięci przodków?"
Nuciła często, ale tylko wtedy, gdy byliśmy sami. Nie wiem czemu. Mówiła, że inni tego nie zrozumieją. Że to wiedzą tylko ci, którzy tego doświadczyli. Inaczej to tylko marnowanie czasu. Że na mnie też przyjdzie czas.
,, Pamiętaj, Tosh" mawiała ,, Jeśli zapomnisz o tym, co było, nie możesz budować swojej przyszłości. Nawet jeśli twoje teraz jest pewne. Trzeba wszystkie sprawy pozamykać i upewnić się, że ktoś, kto zawsze na nas czekał, nie zostanie bez opieki".
Nigdy tego nie rozumiałem. Ale w tym momencie.. pojąłem jej cząstkę. Ale nie chciałem czekać, nawet jeśli nie dopiąłem jeszcze swego celu. Najpierw to, co zaprzątało każdą moją myśl... Bardziej, niż moja dotychczasowa obsesja- wspomnienia...
,, Ale wiesz, synku" powiedziała raz matka, tuż przed polowaniem, na którym rozszarpały ją Waru ,,Zobaczysz, że moje rady teraz weźmiesz sobie do serca, a kiedy pojawi się ktoś ci drogi... Przestaną się liczyć. Do dobrze. Kochaj z całych sił, nie pozwól, by uczucie wygasło. Ten świat już pochłonął zbyt wiele istnień, zbyt wiele miłości".
Wiem, czemu tak mówi. Jej brat zginął dawno temu, a ona go przed drogą wyzywała, wrzeszczała na niego...
Matka zniknęła w wirze wspomnień. Spojrzałem w prawo, gdzie pojawiła się nowa wizja. Zgromadzenie patronów, wszyscy stali w milczącym kręgu. To był dzień, w którym wybierałem swojego mentora, opiekuna.
,, To powinienem być ja" zagrzmiał Yuki ,, Moja magia jest swobodna i potężna, nauczę go jej"
,, Nie" przerwała mu Tora ,,Młodzik ma w sobie moc burzy, jego moc jest chaotyczna. Jako jedyna zdołam ją oswoić".
Nastąpiło jeszcze kilka argumentów. Tylko Jikan patrzył na mnie w milczeniu. Brakowało mi jego mądrości i doświadczenia, czułem to instynktownie. Podszedłem do starego basiora.
,,Czy zostaniesz moim patronem?" zapytałem zwyczajnie. Ten tylko pokiwał łbem... Po co mówić zbyt wiele?
Kolejna wizja...
Moja sierść, cała we krwi, lepiła się od potu i liści. Oraz szkarłatnej cieczy. Własnych ran nie miałem, więc czyja to..?
,,(...) Winny jest grzechu morderstwa" mówił Leo, jakby cytował wyrwaną linijkę książki. ,,Zostaje więc skazany na utratę pamięci oraz zablokowanie mocy na wieki..."
,, Nie" protestują Gemini ,,Dajmy mu szansę poprawy. Niechże ma szansę to wszystko odzyskać! To nasz przyjaciel".
,, Oczywiście" mówi Jikan, jakby pojawiając się znikąd. ,, Ale kara musi być sroga. Moc odzyska, kiedy uwolni się od więzów i pomoże zagubionemu, jakim stanie się i on. A pamięć... kiedy zbierze po księdze od każdego z patronów, z którymi ongiś walczył w dumie".
Wszystkie Duchy przytakiwały, nawet Lew się uśmiechał, choć nieco smutno. A ja byłem szczęśliwy: znałem swoje zadanie, dzięki któremu mogłem odzyskać wspomnienia!
- Chyba już dość, nieprawdaż?- usłyszałem nagle. Klair, która do tej pory niemalże nic nie mówiła, podeszła do mnie.- Reszta wróci do ciebie z czasem, Toshiro. Bywaj zdrów! Pamiętaj o słowach matki!
Razem z waderą wpadłem w wir pełen kolorów. Po chwili otaczały nas już trawy. Przenieśliśmy się do ogrodu, w którym byliśmy tak niedawno! Uniosłem łeb.
- Trochę głupio mi teraz patrzeć ci w oczy- mruknąłem.- Skoro naraziłem cię na takie niebezpieczeństwa. Widziałaś też moje wspomnienia. Wiesz, że kogoś zabiłem. Jeśli zechcesz odejść, nie krępuj się. Zrozumiem, obiecuję.
Wadera uśmiechnęła się i lekko mnie przytuliła.
- Dobrze że tam byłam, Tosh- szepnęła.- Przeżyłam naprawdę... interesującą przygodę.
Moje nozdra wypełnił słodki zapach cynamonu i fiołków. Przypomniałem sobie ostatnie słowa matki:
,, Zobaczysz, że moje rady teraz weźmiesz sobie do serca, a kiedy pojawi
się ktoś ci drogi... Przestaną się liczyć. Do dobrze. Kochaj z całych
sił, nie pozwól, by uczucie wygasło. Ten świat już pochłonął zbyt wiele
istnień, zbyt wiele miłości".
Dziękuję. Nie jestem w stanie ustalić sobie priorytetu wspomnień. Odzyskam je, ale wtedy, gdy to nie będzie się wiązać z krzywdą moich bliskich. Liczy się dla mnie teraz tylko przyszłość oraz wataha. I Klair.
Ból w łapach ustąpił, jakby za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Nigdy nie czułem się tak dobrze. Skoro tyle już za mną... to czas na test odwagi. Zebrałem się w sobie i mocno przytuliłem waderę, nachylając się równocześnie do jej ucha.
- Kocham cię- szepnąłem, najciszej jak mogłem, a zarazem na tyle głośno, by na pewno to usłyszała.
< Klair? No, Tosh się w końcu odważył xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz