Kolejny dzień w naszej watasze. Wyszłam z watahy na zwiady. Po kilku
minutach drogi do moich uszu dobiegł dźwięk wycia. Nadstawiłam uszu.
Zaczęłam biec w stronę dźwięku. Bardzo szybko przebierałam łapami.
Momentalnie dobiegłam do lasu. Zatrzymałam się zostawiając za sobą kurz.
Dostrzegłam przed sobą wilka, a dokładnie waderę. Miała ona ciemne
futro i bandaże na przednich łapach. Spojrzałam na nią zdziwionym
wzrokiem po czym krzyknęłam:
- Co się dzieje?!
- Hm? - wadera odwróciła się w moją stronę.
- Czemu wyłaś? I w ogóle to jak masz na imię? - Spytałam prostując się i patrząc poważnym tonem na wilczycę.
- Jestem Touka. - Powiedziała po chwili.
- Touka? Jesteś pewnie nowa, tak? - Dodałam uśmiechając się.
- Tak...
- Jestem Klairney, tutejsza Delta.
- Miło mi, wyłam dlatego, że znalazłam ślady... - Wskazała łapą na ślady kopyt.
- Acha...Przyjrzyjmy się temu. - Ruszyłam przed siebie. - Idziesz? - Spytałam odwracajac się.
<Touka? Witaj w watasze :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz