Omiotłem podejrzliwym wzrokiem waderę. Nie przyjęła postawy obronnej, a w
jej oczach nie ukryła się żadna, nawet przygasła iskra wrogości.
Zdziwiłem się i mimowolnie opuściłem gardę. Nie traciłem z oczu wadery,
wypatrując chociażby najmniejszej oznaki gotowości do ataku. Niestety,
nieznajoma nie wydawała się być wrogo do mnie nastawiona. Prychnąłem
cicho. Miałem ochotę na poważną walkę.Wilczyca wpatrywała się we mnie
długo, jakby wyczekując odpowiedzi. Zadała mi pytanie?Pewnie tak,
musiałem tylko go nie usłyszeć, zajęty snuciem teorii o waderze.
Przeczesałem szybko granice swojego umysłu. Nagle, w mojej głowie
rozbrzało zapytanie ,, Kim jesteś? ".
Kim ja tak właściwie jestem? Marną egzystęcją myślącą, że ma wolną wole?
Myślącym wilkiem, czy nierozumną istotą? Może tak naprawdę zdaje mi
się, że żyję, tak naprawdę ktoś inny kieruje moim istnieniem? Czy to
wszystko jest naprawdę, czy to ma jakiś sens?
Otrząsnąłem nagle łbem. Naprawdę, coraz częściej mi się zdarza "
odpływać " z rzeczywistego świata. Nie byłem pewny, czy mogę zdradzić
imię potencjalnemu wrogowi. Mimo, że jej postawa nie wydawała się być
wroga,( ba! zdawała się być wręcz uprzejma ) nie ufałem jej. Pozory
mylą, jej przyjemne nastawienie sprawia, że jestem coraz bardziej
podejrzliwy.
Nie zamierzałem zdradzić jej swego imienia. Nie nieznajomej. Jestem
bardziej niż pewien, że lada chwila wadera wbije mi nóż w plecy. Wszyscy
są wrogami. Nie ma przyjaciół na tym świecie. Warknąłem ostrzegawczo i
podeszłem kilka kroków do wadery, cały czas świdrójąc ją wzrokiem.
Myślałem, że nie wytrzyma i mnie zaatakuje, jednak nic takiego się nie
zdarzyło. Zamiast tego patrzyła na mnie przyjaźnie, a jej uszy były
postawione. Prychnąłem zirytowany; nie byłem w stanie rozgryźć tej
wadery. Kiedy ona zamierza zaatakować? Nie będę czekał na jej ruch.
Wykonam go pierwszy. Nagle, rośliny wokół nas pousychały i zwiędły. Nad
nimi uniosiły się krople wody, które przed chwilą należały do nich. Po
chwili zgromadziło się kilka większych kul. Wadera patrzyła na to
wszystko z zaciekawieniem, a ja udawałem, że grzebie w piasku.
Wodne kule po chwili skurczyły się i zamieniły się w lód. Poczułem przeszywający chłód.
Lodne twory przeobraziły się w sople o zaostrzonych kolcach, które
niespodziewanie uderzyły w waderę, przeszywając jej łapy, żebra i kark
na wylot. W powietrzu wyczułem słodki zapach krwi.
Uśmiechnąłem się mimowolnie; dla wielu ta woń mogłaby się wydawać
nieprzyjemna, ja jednak ją uwielbiałem. Spojrzałem na waderę obojętnym
wzrokiem. Z jej ran krew sączyła się w zawrotnym tempie. Jeśli tak dalej
będzie, wątpie, aby przeżyła. Cóż trudno. Bez chwili wachania,
odwróciłem się i powolnym krokiem udałem się przed siebie.
< Mavis?? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz