poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Ashity do Meliendore

Wróżki latały dookoła naszych łap, przygotowując się do zawodów. Patrzyłam na małe, skrzydlate istotki, ich zgrabne i pełne wdzięku ruchy, a zarazem zwinne, niemal niedostrzegalne zwroty. Słuchałam ich cichego chichotu, pobrzmiewającego zupełnie jak wesoły plusk górskiego strumyka. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jak ważną rolę pełnią wróżki w Stardust Forest- ich śmiech, sama obecność nawet były niczym promienia słońca na pogodnym, błękitnym niebie. Element nieodłączny i bardzo ważny, a zarazem często pomijany.
Nagle zza krzaków wyskoczył Lelou oraz Nami- oboje wyraźnie uradowani, machając ogonami, szybko powiedzieli:
- Tata chce nam pokazać coś super! My idziemy, pa mamo! Do widzenia, Mello!
I odbiegli...
Westchnęłam. Trochę się martwiłam, nigdy nie było pewne, co też Zuko przyjdzie do tego łba, ale postanowiłam być spokojna. Zerknęłam na Mello.
- Co myślisz o wróżkach?- zapytałam.
Basior spojrzał na mnie czujnie i niemal niedostrzegalnie ugiął łapy oraz wyprostował ogon. Cała mowa jego ciała zdawała się mówić: ,,Lepiej zachowaj bezpieczny dystans". Uśmiechnęłam się, lekko rozbawiona.
- Nie zamierzam się z tobą bić, ani nic z tych rzeczy- zapewniłam.- Możesz być spokojny. No, chyba że by ci bardzo zależało- przez chwilę patrzyłam na niego i spoważniałam.- Albo kiedyś przyszło ci na myśl zaatakować watahę. Pamiętaj, że wtedy za siebie nie ręczę.
- Nie mam takiego zamiaru- obiecał Mello.- W końcu teraz tu także mieszkam.
Kiwnęłam łbem i pomachałam ogonem, szturchając nowego znajomego.
- No to spójrz, zaczyna się, członku rodziny.
Istotnie, wróżki zakończyły właśnie przygotowania do zawodów. Teraz ich zbiorowisko- około dwudziestu istotek- stawało na gałęzi potężnego dębu. Metą wyścigu była druga strona Mizu no Yume, oddalona o jakieś pół kilometra, a trzeba wiedzieć, że dla wróżek to naprawdę duża odległość.
Nagle gdzieś dalej, w lesie rozległo się wycie obcego wilka oraz basowe, niezwykle groźnie brzmiące powarkiwanie jakiegoś stwora. Poczułam, jak krew niemal zamiera mi w żyłach. Tylko jeden stwór mógł wydawać taki odgłos- Waru.
Wróg wdarł się na teren watahy.
- Mello- spojrzałam na basiora.- Przepraszam, ale muszę iść.
- Co się stało?
- Obcy wilk i Waru są gdzieś w pobliżu. Trzeba ich jakoś przepędzić.
- Idę z tobą.
- Nie ma mowy- zaczęłam, ale widząc błysk w oczach wilka pomyślałam, że w sumie to nie byłby głupi pomysł.- Dobra, chodź. Tylko szybko, co? Raz dwa się uwiniemy i jeszcze może zdążymy na wyścig- uśmiechnęłam się i zaczęłam biec w kierunku domniemanych wrogów...
<Mello?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT