Nie kumałem o czym ta kobieta do mnie mówi, nie wiedziałem dla czego
patrzy na mnie tak dziwnie, może i kochała mnie jednak przecież
doskonale wie, że ja nie znam uczuć a może raczej nie chce już ich znać,
skrzywdzony nie jednokrotnie przestałem marzyć, przestałem śnić, a co
najgorsze przestałem kochać, nie wiem czy chcę znów pakować się w tą
głupią miłość, czy ona ma sens sam nie wiem, patrzyłem na odchodzącą
dziewczynę, coś kazało mi iść za nią po woli ruszyłem za nią.
Kichi szła przodem nie odwracając się w moją stronę, sam nie wiem czy w
ogóle wiedziała że za nią idę, złapałem jej dłoń gdy była już prawie na
miejscu, dziewczyna odwróciła się patrząc w moje oczy, w tedy nie
wiedziałem co mam powiedzieć, między nami trwała cisza, szczerze trochę
denerwowała mnie ona ścisnąłem jej dłoń trochę mocniej mówiąc.
-Dla czego mi to robisz ? ... szepnąłem cicho.
-Co ja niby ci robię ? ... zapytała.
-Nie udawaj,że nie rozumiesz, te twoje uczucia do mnie są okropne.
Kichi spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Przepraszam .... szepnęła jej wzrok powędrował na ziemię, westchnąłem
cicho unosząc jej głowę do góry, znów mogłem patrzeć w jej już smutne
oczy.
-Wiesz nie mogę cię ogarnąć ... odpowiedziałem patrząc w jej oczy.
-A czego nie umiesz zrozumieć ? .. zapytała patrząc na mnie.
-Jak możesz kochać kogoś takiego jak ja ? ... zapytałem.
-Normalnie zakochałam się czy to jest takie trudne ?
-Nie jednak jest to nie zbyt monde.
-Dla czego ? ... zapytała patrząc na mnie.
-Jestem zimny podły i nie potrafię kochać, więc co możesz zobaczyć w
takim potworze jak ja ? ... zapytałem patrząc w jej oczy, moja dłoń
nadal ściskała jej palce u dłoni.
<Kichi ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz