Ręce mi się trzęsły. Patrzyłam wystraszona na Rasuto. Nagle jego oczy stały się całe białe.
- Kto chce ze mną rozmawiać?- usłyszałam nagle głos Mizu. Dochodził on z
ust Rasuto. Dziwnie jest słuchać głosu wadery które mówi przez ciało
chłopak, ale teraz musiałam się skupić na rozmowie z Mizu, a nie na
moich przemyśleniach.
- J-ja. To ja jestem tą waderą którą uratowałaś wraz basiorem. Otóż…
Mówiłaś, że dasz nam coś. Zamieniłaś nas w ludzi. Czy możesz to
odwrócić?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Hm… Myślałam, że przyjmiecie to inaczej…- rzekła.
- C-co?- powiedziałam.
- Otóż… Myślałam, że będziecie zadowoleni. Nie pomyślałam o tym, że
możecie nie chcieć tych ciało. No i niestety sprawiłam, że tydzień
będziecie w tych ciałach- skończyła.
- Co?!- krzyknęłam. Chciałam jeszcze porozmawiać z patronką jednak oczy
Rasuto wróciły do normalności. Od razu się zamknęły, a ciało chłopaka
upadło na ziemię. Nerwowo podniosłam lekko głowę Rasuto po czym zaczęłam
ręką lekko uderzać w jego policzki.
- Ras, Ras, Halo. Halo otwórz oczy- mówiłam szeptem. W końcu chłopak otworzył oczy i spojrzał się na mnie.
- Riki?- powiedział niepewnie. Uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze, ze nic ci nie jest- powiedziałam. Rasuto usiadł i machną głową. Usiadłam obok niego.
- Jak się czujesz?- zapytałam z troską.
- Hm… Dobrze…- odpowiedział niepewnie. Uśmiechnęłam się do niego. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Czego się dowiedziałaś?- zapytał. Westchnęłam po czym popatrzyłam się
przed siebie. Wyjawiłam Rasuto cały przebieg tej krótkiej rozmowy.
Chłopak walną o ziemie pięścią.
- Hej, ale spójrz na pozytywy tej sytuacji!- powiedziałam
entuzjastycznie po czym wstałam i stanęłam przed nim. Popatrzył się na
mnie.
- Gdzie ty masz tu pozytywy? Jak mam wrócić do watahy...- powiedział. Przewróciłam oczami.
- Aleś ty marudny!- zaśmiałam się lekko.
- No cóż. Taki jestem…- powiedział znudzony. Spojrzałam na niego z
uśmiechem. Chwyciłam jego rękę po czym przyciągnęłam ja do siebie by
chłopak wstał. Zrobił tak jak zamierzałam. Zaśmiałam się cicho.
- No dobra. Powiedzmy, że cieszę się z tego, no ale co robimy?- zapytał mnie. Zamyśliłam się lekko.
- Co powiesz na jakiś spacer?- zaproponowałam po czym dodałam- Może też niedługo przestaniemy być ludźmi.
- Okey. Tylko gdzie na spacer?- powiedział.
- Hm… Może po prostu wyjdziemy w lasu. Może przy okazji znajdziemy
jakieś miasteczko- odpowiedziałam. Chłopak popatrzył się w głąb lasu.
- Nie najgorszy pomysł- rzekł. Ruszyliśmy wiec z stronę wyjścia z lasu.
Trochę to trwało, ale udało mi się przyzwyczaić do mojego ciała. Nagle
usłyszałam szelest pochodzący z pobliskich krzaków.
- Stój- szepnęłam do Rasuto po czym złapałam go za ramię.
- Co jest?- zapytał zdziwiony. Wskazałam palcem na krzaki.
- O co ci chodzi?- dopytywał.
- Coś tam jest- odpowiedziałam.
- Nie zwracaj uwagi i idź dalej. W lesie przecież dużo rzeczy szeleści-
rzek chłopak po czym ruszył przed siebie. Również tak postąpiłam. Jednak
nagle usłyszałam dźwięk czyjegoś biegu, a dokładniej zwierzęcia.
Obejrzałam się za siebie wraz z Rasuto. W naszą stronę biegł dzik który
nie był nastawiony pozytywnie.
<Rasuto?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz