piątek, 20 listopada 2015

Od Zuko do Ashity

Czułem się okropnie ledwo co mogłem otworzyć pysk, aby coś powiedzieć. Patrzyłem tylko z nadzieją na Ashitę, że wybierze właśnie mnie, chociaż będzie to bardzo trudne. Sam miałbym wątpliwości na jej miejscu.
Wilk z mojej prawej strony to ja sprzed kilku miesięcy. W głowie miałem w tedy tylko Wadery i dobrą zabawę, to życie było bardzo wygodne, zero odpowiedzialności za cokolwiek, po prostu żyłem sam dla siebie. Właśnie sam, bez żadnej osoby która tak naprawdę by mnie kochała, nie byłem dla nikogo ważny. Kładłem się i budziłem z tą samą pustką w sercu. Zaś wilk po lewej, to ja na początku mojej znajomości z Ashitą. Byłem taki podekscytowany, staranie się o jej względy, wspólne spędzanie razem czasu, ale nie wiązałem z nią większej przyszłości. Z początku nie różniła się od innych poznanych przeze mnie Wader, lecz po jakimś czasie zrozumiałem ile tak naprawdę dla mnie znaczy. To dla niej mógłbym zrobić wszystko, to jej zawdzięczam tyle rzeczy. Pokochała mnie, zmieniła, dała rodzinę, ciepło którego tak w głębi serca potrzebowałem. Gdyby nie ona byłbym nadal tym marnym Zukiem...
Zobaczyłem szyderczy uśmiech tajemniczej postaci i zrozumiałem o co tak naprawdę mu chodziło, od początku chciał skłócić mnie z Ashitą, nasi przyjaciele i te okropne rzeczy które o nas mówili, wszystko było dokładnie zaplanowane.
- Nie masz się co łudzić, ona i tak nie wybierze ciebie - usłyszałem ten sam cichy szept, którego tak nienawidziłem.
Cały czas z nadzieją patrzyłem na Ashitę, pomimo tylu złych słów, nadal wierzyłem, że wybierze dobrze.
Wadera podchodziła do każdego wilka, przypatrując mu się uważnie, w końcu jako ostatni zostałem ja.
Na mnie patrzyła o wiele dłużej, niż na moich poprzedników.
- Zuko to ty, to naprawdę ty! - Widziałem, że po pyszczku Ashity, spłynęła mała łza. Tak bardzo chciałem ją przytulić. Zrobiło mi się gorąco, od środka przepełniło mnie ogromne szczęście. Wilki obok powoli zaczęły znikać, a ja odzyskałem czucie w łapach.
- Ashi, już po wszystkim rozumiesz? - pocałowałem Waderę, tak jak nigdy dotąd.
- C-co to niemożliwe, to nie może być prawda, ale nie to się tak nie skończy. Pewnie myśleliście, że mnie pokonaliście? Grubo się mylicie, zobaczymy jak dacie sobie z tym radę! - usłyszałem przeraźliwy krzyk.
Po chwili nasze szczęście zamieniło się w ten sam strach, smutek co przedtem.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, cokolwiek on z nami zrobi i tak damy sobie radę. Nie z takich opresji wychodziliśmy, pamiętasz walącą się jaskinie, albo walkę z Waru? - Lekko się uśmiechnąłem chcąc dodać odwagi sobie i Ashicie. Wadera nic nie odpowiedziała, ciągle mnie przytulając. Uniosłem głowę rozglądając się niepewnie, tajemniczej postaci już z nami nie było, pomimo tego nadal czułem jego obecność.
- Z-Zuko, dziwnie się czuję... - Wadera zsunęła się powoli na ziemie.
Mi również zakręciło się w głowie, poczułem się jakbym miał zaraz zemdleć.

~ Kilka godzin pózniej ~

Gdy się ocknąłem niczego nie pamiętałem, dodatkowo nigdzie nie mogłem znaleźć Ashity. Szybko poderwałem się z ziemi i moim oczom ukazał się bardzo dziwny widok. Nie byłem już w naszym lesie, jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem, pomieszczenie w którym się znajdowałem przypominało dużą klatkę. Tyle, że nie było nieprzyjemne, wręcz odwrotnie było ciepłe i przytulne. Wokół mnie znajdowało się wiele dziwnych rzeczy, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia. Powoli zbliżyłem się do dziwnego przedmiotu, w którym wszystko odbijało się jak w tafli wody.To co tam zobaczyłem przeraziło mnie jeszcze bardziej, nie byłem już wilkiem a człowiekiem.Tak człowiekiem, na samą myśl o nim przechodziły mnie dreszcze, a co dopiero sam miałem nim być? Przypatrywałem się dokładnie każdej części mojego ciała.
 W oddali usłyszałem znajomy głos, odwróciłem się gwałtownie.
- Zuko, to ty?

<< Ashi? Co on z nami zrobił... >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT