Spoglądałam z uśmiechem na syreny. Wydawały się być miłe. Chociaż pozory
mylą, tak czy inaczej chciały się dowiedzieć czegoś o naszym świecie. Z
uśmiechnem na pyszczku spojrzałam w stronę Tośka. Ledwo co utrzymywał
się na powierzchni, a na dodatek ktoś bądź coś za nim stało - właściwie
pływało. Uniosłam brew i powiedziałam kierując słowa do tego "CZEGOŚ" za
Tośkiem.
- Przepraszam... Co pan zamierza zrobić temu wilkowi?
- Hm? Nie przepadam za istotami "nie wodnymi". - odpowiedział.
- To bardzo przepraszam, ale on jest ze mną! - Podpłynęłam bliżej i złapałam basiora z łapę.
- Co z tego? - Odparł wzruszajac ramionami.
- Zostaw ich w spokoju! - Syreny cofnęły gościa i kazały mu odpłynąć.
Tak też zrobił. Widocznie nie chciał żadnych kłopotów. Pomogłam
basiorowi złapać równowagę po czym odwróciłam się w stronę syren.
- Dziękuję. - powiedziałam po chwili.
- Nie ma za co. To opowiecie nam o powierzchni?
- Jasne. - Uśmiechnęłam się po czym zaczęłam oowiadać. - Ja i Tosh jesteśmy z Watahy Porannych Gwiazd.
- Gwiazd?! - Wykrzyknęła jedna z syren. Zaśmiałam się cicho.
- Tak.
- Ładne są gwiazdy? - spytała druga.
- Bardzo ładne. - Wyprzedził mnie Tosh. - Na powierzchni są też białe
obłoki z których czasem pada deszcz. Zazwyczaj na niebie jest złote i
ciepłe słońce. Na ziemi rośnie zielona trawa, drzewa i kwiaty...
- Są też zwierzęta! - Uprzedziłam go.
- Tak. Między innymi wilki i sarny. - Odparł. - My jesteśmy wilkami.
Syreny słuchały uważnie co mówimy. Po kolejnych 30 minutach skończyliśmy opowiadać im o naszym świecie.
- Teraz zaprowadzimy was do naszej władczyni - Mizu. - Powiedziała jedna
płynąc przodem. Ja i Tosh płynęliśmy za nimi. Prowadziły nas przez
najróżniejsze tunele i korytarze, aż w końcu doprowadziły nas do Mizu.
<Tosh? Zero we(ł)ny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz