niedziela, 15 listopada 2015

Od Lelou do Nami

Szedłem ponuro za tatą, myśląc tylko, jak się wyrwać i pobiec ile sił do Nami.
- Tato- zacząłem, przebierając łapami.- Mogę iść do mamy i siostry?
- Daj spokój, Leloś- poklepał mnie po łebku i uśmiechnął się.- Poradzą sobie.
Markotnie stawiałem kolejne kroki, czekając na okazję do ucieczki. W pewnej chwili, kiedy tata zajął się rozmową i wybieraniem bandaży razem z ciocią Meredith, skorzystałem z okazji i pobiegłem do jaskini co sił. Kiedy w końcu tam dotarłem, mama i siostra spały, równo wydychając powietrze. Zacząłem szturchać Nami, aby otworzyła oczy.
- Wstawaj!- szeptałem.- Mam świetny pomysł, zabiorę cię w pewne miejsce!
- Daj spokój, Leloś- odparła, ziewając głośno.- Nie pamiętasz, jak to się ostatnio skończyło?!
- No właśnie!- przytaknąłem.- A ja wiem, gdzie możemy wyjaśnić, skąd twoja moc. Chodź!
Dopiero to odniosło zamierzony skutek. Siostra szybko wstała, po czym bezszelestnie opuściliśmy jaskinię. Tata zapewne myśli, że się gdzieś schowałem, więc nie powinien się denerwować, póki nie wróci...
Pobiegliśmy w kierunku Tysiącletniej Puszczy, kierując się do jaskini w której- jak mówiła pewna legenda, opowiada dawno temu przez mamę- sędziwa wilczyca, znająca odpowiedzi na każde pytanie dotyczące teraźniejszości. W pewnym momencie coś nad nami głośno zaskrzeczało. Zwróciłem łeb w tamtym kierunku... I ujrzałem wielkiego, błękitnego ptaka. Jedno z jego skrzydeł było poważnie uszkodzone, spływała po nim szkarłatna krew. W miejsca na ziemi gdzie skapywała, powstawały małe jeziorka wody.
- Co się stało?- zapytała Nami, podchodząc do stworzenia.
Zagrodziłem jej drogę, patrząc nieufnie na ptaka.
- Kim jesteś?!- warknąłem.
- Ao, Ptak Nieba- odparł z godnością.- Nic wam nie zrobię, basiorze, nie musisz się obawiać o swoją siostrę. Moje rany są wynikiem walki z Aka, Ptakiem Krwi. Niedługo się zagoją. Co ważniejsze- utkwił swoje ogromne oko w moim.- Przejrzałem twoje serce i wybrałem cię na swojego wojownika. Dlatego tu jestem, wiec...
- Czekaj, kłębie piór- przerwałem.- Ja się na nic nie zgadzałem...
- Doprawdy? A nie błagałeś tak niedawno o moc, która pozwoli ci chronić siostrę? Dam ci tą potęgę, tylko stań się mym wojownikiem na ziemi.
- Zgaduję, że żądasz czegoś w zamian?- mruknąłem, powoli przekonywany.
- Co jakiś czas wykonywać będziesz dla mnie drobne zadania. Upij łyk z tych małych jeziorek, Lelouch. Zyskasz moc.
Nami złapała mnie na sierść, jednak wyrwałem się i schyliłem się, by nieco zasmakować niezwykłej wody. Moje ciało natychmiast wypełniła dziwna energia, coś we mnie zapulsowało. Ao zaskrzeczał ponownie i odleciał.
- Co ci odwaliło?!- warknęła moja siostra.- Nic nim nie wiesz!
- Będę mógł cię chronić- przytuliłem siostrę.- A za to oddam wszystko.
Nagle powiał mocniejszy wiatr, a tuż przed sobą ujrzałem jaskinię z legend. To tu musiała mieszkać sędziwa wadera. Jednak... coś się mi nie zgadzało. Widziałem świat z innej perspektywy, wyższej. Stałem na dwóch łapach...a właściwie nogach. Miałem złote włosy oraz dziwne, białe nauszniki. Słyszałem w nich jakieś dziwne szepty. Ludzkie ręce, biała bluzka z czarnymi i żółtymi elementami. Czym ja jestem?! Pełen obaw, zwróciłem wzrok ku Nami i...
<Nami, co się dzieje? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT