- Pff... Ja tam w talie bzdury nie wierzę. - mruknęłam. - Jednak nie wiem jak tam Toshiro.
- W sumie możemy iść. - oznajmił.
- Więc w drogę! - zakrzyknął radośnie Hektor.
~*~
Gdy dotarliśmy na miejsce, słońce powoli zaczynało wschodzić...
- Ech... Tego się obawiałem... - powiedział smutno Hektor.
- Ale... Czego? - zapytał basior.
- Nie widzisz? Słońce! Nie wrócę na Księżyc!
- Ale sceny robicie. - fuknęłam. - Przecież jeśli Słońce jest teraz TU, to Księżyc będzie PO DRUGIEJ STRPNIE kuli Ziemskiej.
- Jakbyś nie zauważyła, muszę zdążyć tam wrócić przed zenitem! Nie zdążymy dojść na drugą stronę kuli Ziemskiej!
Westchnęłam.
- Idź i się schowaj, Hektor. Prawdę mówiąc, stworzyłeś nam problem. Ukryj się w krzakach, geniuszu. Słońce Cię nie dosięgnie.
- Ale...
- Ale jutro wrócisz na Księżyc, a teraz bye.
Już miałam zamiar zawracać, ale Toshiro nie szedł za mną, tylko ciągle był przy Hektorze.
Przewróciłam oczami.
- No dobra, pomożemy Ci, Konusie. - mruknęłam.
<Toshiro? Zero weny... XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz