Na mojej twarzy pojawił się niebezpieczny uśmiech, moje czerwone jak
krew oczy obserwowały każdy jej ruch. podszedłem do niej jeszcze bliżej,
ta cofnęła się odruchowo, za sobą poczuła drzewo bo zatrzymała się
patrząc na mnie przerażona, podszedłem do niej uśmiechając się wrednie,
położyłem ręce obok jej głowy patrząc w jej oczy bawiłem się jej
strachem który pojawił się w jej oczach.
-Nagle się mnie boisz ?
-Nie, ja się nie
boję .... szepnęła patrząc na mnie.
-Ja sądzę inaczej, twój
strach jest nie sam owity, uwielbiam odczuwać cudzy strach ... szepnąłem
do jej ucha uśmiechając się wrednie.
Kichi ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz