Spojrzałem waderze w błękitne oczy, które dorównywały barwie szafirowi, który jej przyniosłem i oznajmiłem z pewnością:
-Jeśli troszczymy się o drógą osobę i chcemy by była bezpieczna to
znaczy że ją kochamy. Dlatego uważam że to bardzo dobrze-Wadera
usatysfakcjonowana ułożyła się na posłaniu wykonanym z oprawionych skór
zwierząt. Uśmiechnąłem się delikatnie i położyłem się obok wadery
opierając głowe o jej szyje i wtulając pyszczek w jej błękitne włosy.
Westchnąłem z rozanielonym wyrazem twarzy, przybliżyłem usta do ucha
wadery i wymruczałem do niej:
-Ładnie pachniesz. Niczym czysty i krystaliczny ocean, jednak nawet on
nie może równać się z twoją urodą i czystością serca. Żadne bogactwa
skrywane w mrocznych odmętach słonej wody nie mogłyby zastąpić mi twojej
obecności. -Wadera skierowała swój pyszczek w moją strone i oznajmiła:
-Nie jestem taka nie zwykła. Natomiast ty tak. Jesteś niczym mój anioł
stróż który nademną czuwa by nie stała mi się żadna krzywda, pocieszasz
mnie gdy jestem smutna i jesteś przy mnie przez cały czas.- Ucałowałem
ją delikatnie w usta i odszepnąłem:
-Miło mi to słyszeć, jednak do anioła mi daleko -Wadera puściła moją
uwage mimo uszu, jednak nie mogłem tego tematu pozostawić nie
zamkniętego. Spóściłem wzrok i wyszeptałem smutny:
-Marry, muszę cię o to spytać...-Spojrzałem jej w oczy i zapytałem z nie ukrywanym strachem:
-Czy nie przeszkadza ci fakt iż jestem potworem który żywi się duszami
innych, a cierpienie i ból dodają mi sił? Muszę cię uświadomić że nie
możesz się przy mnie czuć bezpieczna. Dlatego nie będę miał ci za złe
jeśli odejdziesz, nie chciałbym zrobić ci przez przypadek krzywdy.
(Wybacz księżniczko że musiałaś ale brak weny i czasu uniemożliwiały mi odpisanie :c)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz