- Jak bym mogła w takiej sytuacji powiedzieć nie?- zaśmiałam się lekko i spojrzałam na Toshiro. Basior również się zaśmiał.
- Tylko od czego zacząć…- powiedział Tosh.
- Właśnie. Od czego…- rzekłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- Ale wiesz co? Chyba najpierw przydałoby się znaleźć coś do jedzenia i
jakieś miejsce by odpocząć- zaproponowałam. Basior skiną głową.
- Tylko, że ten świat z zwierzyną znikną i jesteśmy w świecie Crystal.
Jak mamy znaleźć jakiekolwiek pożywienie- powiedział Tosh. Zamyśliłam
się.
- Hm… Może uda nam się znaleźć jakąś jaskinie i może tam będzie coś do jedzenia?- rzekłam.
- Chyba nic innego nam nie pozostaje- odrzekł basior. Westchnęłam i
zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam w oddali górę. Była dość daleko, ale
to było chyba jedyne miejsce gdzie mogliśmy na razie się udać. Z resztą
czułam… Czułam, że coś co znajduje się w tej górze i, że to coś mnie
,,woła”/Ruszyłam w stronę góry. Tosh zaczął iść za mną.
- Gdzie idziemy?- zapytał mnie basior. Machnęłam głowa i wskazałam na nasz cel.
- Dlaczego akurat tam? Mozę to po prostu jakaś góra- powiedział.
- Sama nie wiem. Czuje, że coś mnie tam cięgnie. Jakaś moc… A ty tego
nie czujesz?- zapytałam Toshiro. Basior pomyślał trochę po czym
powiedział:
- Hm… Nie za bardzo. Ale zaufam ci- powiedział i się uśmiechną. Na moim
pyszczku też można było znaleźć uśmiech. Nareszcie dotarliśmy na
miejsce. Góra była duża. Znajdowało się na niej mnóstwo kamieni
szlachetnych. Postanowiłam, że okrążę ją, ponieważ z tej strony nie
widziałam żadnej jaskini, a czułam, że jest tam coś co powinnam
zobaczyć. Tosh ruszył za mną. W końcu dostrzegłam niedużą jaskinie.
Ruszyłam w jej kierunku. Po chwili byliśmy w środku. Na ziemi, na
ścianach i na sowicie można było zobaczyć niebieskie kamienie które
świeciły bardzo jasno. Wraz z basiorem podążaliśmy w głąb jaskini. Nagle
usłyszałam piskliwe głosiki które się śmiały. Spojrzałam przed siebie.
Zauważyłam, że korytarz zakręca i oświetla go niebieskie światło. Jednak
nie było to światło kamieni. Czegoś innego.
- Choć Tosh!- powiedziałam do basiora i zaczęłam biec. Mój przyjaciel
również zaczął biec. Kiedy już zakręciłam, zobaczyłam ogromne drzewo. To
chyba właśnie mnie ciągnęło do tej góry. Jego liście były szafirowe.
Było to swojego rodzaju jabłonka. No i jak to na jabłonkę przystało, na
ziemi leżały jabłka oraz kilka wisiało jeszcze na drzewie. Również były
szafirowe i tak jakby wyszlifowane. Wokół latały małe wróżki które
posiadały błękitne skrzydełka i zostawiały za sobą niebieski pył. Miał
niebieskie sukienki, buciki oraz włosy upięte w kucyk. Wszystkie się
śmiały. Nagle podleciały do nas i zaczęły mówić:
- Chodźcie! Chodźcie! Głodni jesteście pewnie więc skosztujcie Szafirowych jabłek!
Zaczęłam iść z Toshiro w stronę drzewa. Byliśmy już przy drzewie. Wróżki usiadły na jabłkach które leżały na ziemi.
- Jedzcie! Jedzcie!- krzyczały stworki. Popatrzyłam na Toshiro. Basior
niepewnie z chylił głowę by zjeść jabłko. Również to uczyniłam. Wróżki
które siedziały na owocach które chcieliśmy zjeść odleciały. Ugryzłam
jabłko, basior też tak postąpił. Było bardzo smaczne. Słodkie i lekko
kwaśne. Po chwili przełknęłam kawałek. Od razu kiedy połknęłam poczułam
ból głowy. Łapy zaczęły się pod mną uginać. Do tego dołączył ból całego
ciała. Jak by ktoś ściskał bardzo mocno każdy mój kawałek ciała. Upadłam
na ziemię i zamknęła oczy. Straciłam przytomność. Po pewnym czasie
odzyskałam zmysły. Poczułam chłodny kamień na którym leżałam. Otworzył
więc oczy. Głowa mnie nadal mnie trochę bolała.
- Riki?- usłyszałam czyjś głos. Jedyny znany mi wilk z takim głosem to
tosh, jednak teraz brzmiał trochę inaczej. Spojrzałam z stronę w której
dochodził. Niedaleko mnie siedział… Elf?! Przynajmniej na elfa wyglądał.
Był ubrany w zielone ubranie, posiadał również pas do którego był
przypięty miecz z niebieską klingą i złotym kryształem na środku. Miał
blond włosy i błękitne oczy. Dodatkowo posiadał spiczaste uszy dlatego
wydawało mi się, że siedzi przed mną elf.
- T-Tosh?- szepnęłam. Nie mogłam wieżyc, że to mój towarzysz.
- Tak, to ja Riki- powiedział.
- Ale… Ale dlaczego tak wyglądasz?- z pytałam. Chłopak zaśmiał się lekko.
- Spójrz na siebie- odrzekł. Podniosłam jedną z moich łap jednak teraz
to nie była wilcza łapa tylko ludzka ręka! Podniosłam drugą- taka sama.
Popatrzyłam na tylnie nogi które teraz były równie ludzkie! Całe moje
ciało było ciałem człowieka. Miałam na sobie czarne trampki, jeansy,
czarną rozpinaną bluzę oraz białą koszulkę. Dotknęłam swoich uszu.
Znajdowały się na nich słuchawki. Zdjęłam je i obejrzałam. Były w
kolorze zielonym tylko taki neonowym. Założyłam je powrotem na uszy.
Chciałam zobaczyć swoje włosy więc spojrzałam na swoje ramiona. Opadały
na nie długie włosy w różnych odcieniach różu.
- Rzeczywiście. Ja lepsza nie jestem- zaśmiałam się lekko. Tosh również się zaśmiał.
- To najpewniej przez te jabłka- powiedział chłopak i spojrzał na jedno z
jabłek które leżało obok bo znajdowaliśmy się obok drzewa. Wokół już
nie latały wróżki.
- Chyba przydałoby się wyjść stąd. W końcu jeszcze pewnie zadanie przed
nami…- rzekłam. Chłopak skina głowa i się podniósł. Z łatwością ustał na
nogach. Tak jak on podniosłam się jednak zachwiałam się.
- Jak ty sobie tak dobrze radzisz z tym ciałem?- zapytałam go.
- Obudziłem się trochę czasu przed tobą więc miałem czas by się
przyzwyczaić- odpowiedział. Wyprostowałam się i zrobiłam kilka kroków.
Jeszcze nie stał na nich pewnie jednak z kolejnym krokiem było lepiej.
Zaczęliśmy wychodzić z jaskini. Byliśmy już w korytarzu dzięki któremu
tu przyszliśmy. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy ludźmi. To
niesamowite.
<Toshiro?>

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz