Po tym jak wpadliśmy w ten magiczny wir, poczułam dziwny strach,
Właściwie nie strach tylko niepokój. Spojrzałam się na Tośka, jednak
zamiast wilka o białej sieści dostrzegłam coś podobnego do elfa.
- T...Tosh? To ty? - wyjąkałam.
- Tak, nie bój się. - złapał mnie za łapę. Jego łapa, znaczy się dłoń
była zimna. Spojrzałam się najpier na jego rękę, a potem na jego twarz.
Strasznie się zmieniła. Nagle i ja poczułam coś niepokojąco dziwnego.
Puściłam szybko rękę mojego towarzysza i odwróciłam wzrok. Poczułam
niesamowity ból. Tak jakbym zaraz miało mnie roejrwać. poczułam jak mój
ogon mi znika i dalej już.... nic, ciemność. Otworzyłam jjedno oko i
rozejrzałam się po okolicy. Rzeczywiście jesteśmy na pustyni tak jak
mówiła ta strażniczka.Chciałam się podnieść ale jakoś moje łapy mnie nie
słuchały.
- Klair! - usłyszałam nagle głośny krzyk. To Tosiek krzyczał.
- Co? - podniosłam się.
- Ty... Nie jesteś już wilkiem... Jesteś dziewczyną. - wyjąkał.
- Ale jak to?! - spanikowałam. - To nie prawda!
- Spójrz na siebie, masz dłonie i ręce jak ja. W dodatku nogi i masz na sobie ubranie.
To co mówił Tosh strasznie mnie zdziwiło. Jednak było prawdą... Ubrana
byłam w blado-niebieską marynarkę i różową bluzkę. Włosy miałam złote i
spięte w kucyka, a oczy... Były koloru różu i pomarańczu. Wyglądałam
tak:
Klik
<Tosh?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz