- Bardzo mądry jesteś ty mały spryciarzu. A skąd wiesz o tych istotach?- zapytałam Mello.
- E… Coś tak kiedyś o nich słyszałem- odpowiedział szczeniak.
Uśmiechnęłam się po czym podeszłam do rzeki i usiadłam nad nią.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum płynącej wody. Młody basior
usiadł obok mnie.
- Riki… Riki…- usłyszałam nagle znajomy głos. Nie słyszałam go tak, że
ktoś powiedzmy stał za mną tylko jako echo. Nie mogłam uwierzyć w to,
że… Że…
Że był to głos Spika (przeczytaj historię i już wszystko wiadomo kto to
Spike). Z tego co wiem, to w tej rzece jak się wsłuchasz to usłyszysz
głos swoich przodków. Ale Spike nie jest moim przodkiem, a w dodatku to
nie możliwe… On nie mógł zginąć. A co jeśli? Nie. Z resztą… Ale… Eh… Te
wspomnienia. Chciałam zapomnieć. A teraz coś takiego! Jak to możliwe? Ja
przecież o nim prawie kompletnie zapomniałam. Nie wierze, że teraz, po
tym roku, po tym wszystkim nagle słyszę jego głos. Poznaje jego głos.
Pamiętam chwile z nim. Pamiętam jak mnie zranił. I teraz…
- Riki, wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony Mello bo długo się nie
kontaktowałam. Otworzyłam gwałtownie oczy i popatrzyłam się na
szczeniaka.
- T-tak. Chyba czas stąd iść. Teraz Mozę pokarzę ci inne tereny watahy-
zaproponowałam. Mello pokiwał głowa. Wstałam po czym ruszyłam w stronę
Amfiteatru. Może mu się tam spodoba? Nie wiem. Jednak w mojej głowie
miałam ciągle jedną myśl: jak to możliwe, że słyszałam głos Spika? Niby
rok miną od tamtego momentu, ale dla mnie to jak dziesięć lat. Złe
wspomnienie zostawiłam i teraz tak z nikąd wracają. Nagle usłyszałam
jakiś szelest dochodzący z mojej prawej strony. Właśnie po tej stronie
stał Mello więc od razy stanęłam bliżej źródła dźwięku.
- Co się dzieje?- zapytał szczeniak.
- E… Nic. Chodźmy stąd jak najszybciej- odpowiedziałam.
- Czyli coś się dzieje?- znowu mały zadał pytanie. Westchnęłam.
- Eh… Tak. Coś tam jest. A teraz do przodu- rzekłam. Mello nie pytał już
o nic tylko ruszył pospiesznie. Nagle usłyszałam dźwięk, jakby ktoś
biegł. Teraz się nie powstrzymałam i stanęłam patrząc w tamtą stronę.
Jeśli jest to cos niebezpiecznego to chyba wypadałoby to zabić.
- Mallo. Schowaj się gdzieś- powiedziałam do basiorka.
- Ale…- zaczął, lecz mu przerwałam.
- Żadnych ale. Już w tamte krzaki i bez dyskusji- powiedziałam stanowczo.
- A co jak to coś jest niebezpieczne i coś ci się stanie?- dodał. Uśmiechnęłam się lekko.
- Mi nic się nie stanie, ale tobie by już mogło- rzekłam.
- Wcale nie!- zaprotestował.
- Bez dyskusji! W krzaki!- powiedziałam. Szczeniak niechętnie poszedł w
pobliskie krzaki i się schował. Kiedy byłam pewna, że Mello jest
bezpieczny popatrzyłam w stronę z której dobiegał ostatnio słyszany
przez mnie głos. Teraz dźwięk biegu ucichł jednak słyszałam nadal
szelesty.
- Wychodź, albo siłą cię wyciągnę!- zagroziłam. W tedy skoczyła na mnie
basior z czarna sierścią i brązowym brzuchem, łapami i kawałkiem pyska.
Dodatkowo miał piórko wpięte w sierść. Wyglądał ogółem tak:
http://magicznewilkiopowiadania.blox.pl/resource/Eagle.jpg
Teraz zrozumiałam… Ale to nie możliwe… Nie. To nie Mozę być prawda. Jak
to możliwe, że on tu się znalazł? Basior przewrócił mnie i staną nad
mną.
- S-Spike?- powiedziałam. Nie mogłam uwierzyć, że to on.
- Riki?- rzekł również zdziwionym głosem basior. Chciałam go przytulić
jednak od razu tą myśl przysłoniły złe wspomnienia związane z nim.
- Złaź ze mnie!- krzyknęłam. Spike zszedł ze mnie i usiadł obok, przyglądając mi się. Chyba myślał, że mu się na szyję rzucę.
- Wybacz mi za to, że na ciebie skoczyłem. Nie wiedziałem kim dokładnie
jesteś bo patrzyłam za krzaków więc nie mogłem do końca poznać sylwetki.
Jak się czujesz?- zapytał.
- Czułam się dobrze do póki się nie spotkałam- opowiedziałam chłodno i usiadłam.
- Co się stało?- zapytał znowu. Zaśmiałam się lekko.
- Ty się dziwisz? Myślisz, że po tym całym roku się zmieniłam? Że ci
wybaczyłam? Że to przemyślałam i postanowiłam, że jak się spotkam do
ciebie wrócę? Chyba coś masz nie po kolei w tej głowie!- skończyłam.
- J-ja wiem, że źle zrobiłem, ale się zmieniłem- powiedział. Znowu się lekko zaśmiałam. W tedy z krzaków wyszedł Mello.
- Mello!- krzyknęłam. Szczeniak podbiegł od mnie ochoczo i usiadł obok mnie.
- A to kto?- zapytał zdziwiony Spike.
- Szczeniak z mojej watahy. Nazywa się Meliendore, ale wszyscy mówią na
niego Mello. Z reszta nie wiem po co to mówię ci skoro ciebie nic nie
obchodzi- popatrzyłam na basiora.
- Obchodzi. Proszę, uwierz mi, że się zmieniłem- powiedział basior.
- Riki, kto to?- zapytał zdezorientowany Mello.
- Kto to?- spojrzałam na Spike po czym dodałam- ktoś kto był kiedyś
ważny w moim życiu, ale niestety. Był na tyle głupi by zniszczyć moje
uczucie w kilka sekund wypowiadając jedno słowo.
- Riki…- zaczął basior jednak mu przerwałam.
- Zamknij się! Mam dość ciebie! Przez trzy lata się z tobą przyjaźniłam
nawet się zakochałam, a ty to zniszczyłeś w parę chwil! Jesteś nikim!
Nikim!- krzyknęłam. Mello aż się skulił. Spojrzałam na niego.
- Nie Mart wie mały. Ty nie zawiniłeś niczym- szepnęłam do Mello.
- Choć. Upoluje ci jakiegoś jelenia- dokończyłam po czym spojrzałam
jeszcze raz na Spike, lecz po chwili ruszyłam, a Mello w ślad za mną.
Jednak teraz po mojej głowie krążyła myśl: co Spike tu robił? Na
terenach naszej watahy? Eh…
- Czekajcie!- krzykną z daleka Spike biegnąc w nasza stronę. Mello chciał się odwrócić, ale powiedziałam:
- Nie zwracana niego uwagi.
<Meliendore? Wybacz mi, że bardziej tak moja przeszłość tu grała xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz