Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na Sebastiana,a
raczej na jego puste posłanie.Bardzo martwiłam się gdzie poszedł,w ogóle
nie powinien wstawać,a on gdzieś zniknął.Zaczęłam krążyć zatroskana po
jaskini myśląc co się mogło z nim stać.Gdy już miałam iść go szukać
Basior wszedł jak gdyby nigdy nic do jaskini.
- Gdzieś ty był?! - Zapytałam ze złością w głosie,nie byłam zła,ale bardzo się o niego martwiłam
Ten lekko się zawstydził i powiedział:
- Musiałem coś załatwić
Już chciałam się odezwać,lecz on uciszył mnie pocałunkiem który odwzajemniłam,a następnie dał mi piękny niebieski kwiatek
- Marry,czy zechcesz być moją towarzyszką życia? - Zapytał patrząc mi w oczy
Przez chwilkę stałam nic nie mówiąc próbowałam uciszyć moje myśli.Serce biło mi jak oszalałe,a uśmiech sam wkradł się na twarz.
- Oczywiście,że chcę - Powiedziałam drżącym głosem i rzuciłam mu się na szyję wtulając w jego futro na karku.
- Ale proszę cię,teraz już nigdzie nie wychodź - Stwierdziłam z troską w głosie,puszczając go
- Ach Marry jesteś strasznie nadopiekuńcza - Westchnął Basior,mrugając do mnie okiem
- Wiem,ale to chyba dobrze,prawda? - Uśmiechnęłam się delikatnie
< Sebek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz